Ile kosztuje stworzenie sklepu internetowego?

Koszt stworzenia platformy e-commerce uzależniony jest od wielu czynników – skali biznesu, charakterystyki produktów, wyboru oprogramowania (SaaS, open source, software “szyty na miarę”) czy stopnia złożoności integracji. W tym wpisie skupimy się przede wszystkim na rozwiązaniach indywidualnych, “szytych na miarę” potrzeb danego projektu. Budżet dla tego typu e-commerce rozpoczyna się od kilkudziesięciu tysięcy złotych netto, ale przedstawiamy też drogę, „na skróty”, gdzie początkowa inwestycja jest znacznie mniejsza.

Software “szyty na miarę” rekomendowany jest dla stabilnych biznesów z ugruntowaną pozycją na rynku oraz startupów z dużym finansowaniem i agresywną strategią ekspansji.

Warto podkreślić, że “szyty na miarę” nie oznacza tworzenia oprogramowania “od zera”. Bazą dla projektów jest zawsze gotowe, przetestowane, oparte na światowych standardach i przede wszystkim jednorodne oprogramowanie, które dostosowywane jest do potrzeb klienta na wszystkich polach: od koncepcji graficznej poprzez funkcje i integracje, skończywszy na indywidualnych parametrach supportu po wdrożeniu.

W Autentice rozumiemy potrzeby wymagających klientów, dlatego sklepy internetowe wdrażamy na platformie WellCommerce

Dla uproszczenia proces tworzenia e-commerce może przyjąć dwie formy – pełną lub skróconą.

  1. Pełna – obejmuje etapy poznania, analizy, projektowania UX/UI, wdrożenia wraz z wszystkimi ważnymi dla biznesu integracjami, testy użyteczności i bezpieczeństwa oraz utrzymanie. Wszystkie etapy kierowane są przez project managera, a sam proces trwa od 3 do 8 miesięcy.
  2. Skrócona – to odpowiedź na sytuacje wyjątkowe, np. konieczność szybkiego wejścia biznesu na rynek online, duży wzrost firmy w krótkim czasie i potrzeba przejścia na stabilny software czy też uciążliwe problemy z działaniem obecnego oprogramowania. W tej ścieżce skupiamy się wyłącznie na szybkim wdrożeniu oprogramowania, bez złożonych analiz i prac projektowych. Sklep zawiera podstawowe funkcje, które w kolejnych etapach są rozbudowywane. Produkcja trwa zaledwie kilkanaście dni i pozwala w niedługim czasie uruchomić sprzedaż. Prace optymalizacyjne w zakresie UX i UI prowadzone są po upublicznieniu serwisu w ramach pakietu rozwojowego lub odrębnego zlecenia.

Obie ścieżki umożliwiają stworzenie profesjonalnego, dojrzałego e-commerce, wyposażonego w zaawansowane moduły, funkcje i integracje. Pierwsza zakłada duże zaangażowanie na starcie i publikację dopracowanego rozwiązania. Drugie podejście jest bardziej startupowe, nastawione na szybkie uruchomienie wersji uproszczonej oraz jej rozwój w kolejnych etapach.

Niezależnie od wybranej ścieżki, istotną przewagą rozwiązania “szytego na miarę” nad “rozwiązaniami z pudełka” czy open source jest drobiazgowe dopasowanie oprogramowania do wyników pogłębionej analizy wymagań biznesowych klienta. Innymi słowy, klient otrzymuje rozwiązanie, które idealnie wpisuje się w charakterystykę firmy, fazę rozwoju, w której się znajduje, model działania, procesy logistyczne, a nawet kompetencje zespołu.

Istotną cechą rozwiązań “szytych na miarę”, często wskazywaną przez klientów, jest możliwość wszechstronnego rozwoju oprogramowania i stała opieka specjalistów odpowiedzialnych za poprawne działanie systemu. Brzmi jak slogan reklamowy?

Gdy na pierwszy plan wychodzą takie potrzeby biznesu, jak bezpieczeństwo, stabilność, elastyczność oprogramowania, potrzebne jest niestandardowe, indywidualne podejście ze strony zespołu wdrożeniowego. 

W codziennej pracy w Autentice stawiamy na jakość, a nie ilość realizowanych projektów, dlatego mamy czas i możliwości, by skupić się indywidualnie na każdym kliencie. Idziemy pod prąd i z założenia realizujemy wyłącznie przedsięwzięcia, którym w 100% możemy sprostać, i którym możemy zaproponować wartość dodaną. Obie strony na tym korzystają.

Etapy powstawania platformy e-commerce

Aby w pełni zrozumieć koszty związane z wdrożeniem “szytego na miarę” sklepu internetowego, trzeba zacząć od tego, jak czasochłonny i skomplikowany jest to proces. Pokrótce postaramy się przybliżyć jego poszczególne etapy.

  1. Poznanie (Discovery)

Poznanie to pierwszy krok, w którym zespół składający się z przedstawicieli klienta oraz specjalistów Autentiki “wyrównuje wiedzę”, omawiając m.in. strategię firmy, cele długookresowe, strukturę sprzedaży, statystyki i ścieżki użytkowników, technologie używane w firmie i planowane integracje.  

Na tym etapie ustala się kwestie związane z logistyką, procesami finansowymi, a także określa się potrzeby użytkowników oraz grupy docelowe. Przy użyciu odpowiednich narzędzi (Google Analytics, Hotjar etc.) specjaliści analizują stan obecny oraz przeprowadzają z odbiorcami badania ilościowe i jakościowe.

Niezbędnym elementem etapu poznania jest analiza rynku i benchmarking konkurencji, czyli pozyskiwanie wiedzy o tym, jakie rozwiązania oferują konkurencyjne sklepy internetowe. Na sam koniec ustala się wysokopoziomowy zakres prac oraz wyłączenia, a także określa się ryzyka i ograniczenia w projekcie. 

  1. Ideacja (Ideation)

Po etapie poznania, zarówno zespół klienta, jak i projektanci uzbrojeni są w niezbędną wiedzę, pozwalającą im na tworzenie koncepcji. 

Pierwszym krokiem na etapie ideacji są warsztaty określające model biznesowy, tworzony np. w formule Lean Canvas. Pozwala on zaplanować i uszeregować kluczowe informacje na temat firmy, jej strategii, struktury przychodów, kosztów czy przewagi konkurencyjnej.

W drugim kroku zbierane są i weryfikowane wymagania dotyczące finalnej wersji projektu. Jeśli sytuacja tego wymaga, wydzielany jest zakres MVP (minimum viable product), czyli minimalnej wersji platformy, przy pomocy której można przetestować założenia i uruchomić biznes online w wersji podstawowej. 

Etap ideacji wieńczą sesje kreatywne, podczas których opracowuje się architekturę informacji oraz tzw. draftest, czyli określenie kierunku graficznego w zgodzie z preferencjami klienta. Następnie przygotowywana jest mapa procesów i ekranów w zestawieniu z ustalonymi wcześniej wymaganiami. 

  1. Projektowanie (Design)

Projektowanie rozpoczyna się od tworzenia szczegółowych makiet UX dla poszczególnych ekranów e-commerce w wersji desktop oraz mobile. Dlaczego mobile? Ponieważ obecnie wersja mobile generuje nawet 60% ogólnego ruchu w sklepie internetowym, a standardem spędzającym sen z powiek wielu specjalistów jest równoczesna nawet dwukrotnie gorsza konwersja w stosunku do transakcji na desktopie. Między innymi z tych powodów, tworząc sklep internetowy “od nowa”, warto od razu potraktować wersję mobile jako niezależny kanał komunikacji i sprzedaży.

Gotowe makiety przekazywane są klientowi do weryfikacji. Na tym etapie ustalane są potencjalne iteracje, a także projektowane są przypadki użycia, stany i interakcje. 

Zaakceptowane przez klienta makiety UX są punktem wyjścia dla  procesu projektowania UI (user interface) – czyli stworzenia elementów wizualnych, warstwy estetycznej, wpływającej na pozytywne doświadczenia użytkownika. 

  1. Development, testowanie i wdrożenie 

W kolejnym etapie projekt przekazywany jest do front-end oraz back-end developerów (zespół minimum 2, najczęściej jednak 3 lub 4 osoby). W razie konieczności tworzone są indywidualne moduły oraz integracje z firmami zewnętrznymi (kurierzy, płatności, magazyny itp). Jeśli integracja jest gotowa, sam proces nie zajmuje dużo czasu. Jeśli jednak mamy do czynienia z integracją tworzoną od podstaw, wymaga ona dodatkowych nakładów pracy i środków. 

Później przychodzi czas na testowanie, pozwalające wykryć i usunąć wszelkie błędy powstałe na etapie produkcji. Dopiero po nim następuje publikacja  platformy e-commerce online i udostępnienie jej użytkownikom. 

Jakich kwot można się spodziewać?

Ze względu na fakt, że mówimy o rozwiązaniach indywidualnych, podanie nawet przybliżonych stawek za stworzenie sklepu internetowego może nastręczać wielu trudności. Przy wycenie bierze się pod uwagę:

  • charakterystykę i strukturę biznesu,
  • potrzebny zakres etapu poznania i szacowaną ilość unikalnych widoków do zaprojektowania,
  • wymagane technologie i zabezpieczenia,
  • zakres migracji danych,
  • stopień skomplikowania sprzedawanego produktu i zakres potrzebnych integracji,
  • oczekiwane parametry wydajności,
  • szacowaną liczbę roboczogodzin na prace w zakresie poznania, projektowania i wdrożenia (stawka za 1 roboczogodzinę kształtuje się w przedziale od 150 do 200 zł netto).

Praca nad e-commerce “szytym na miarę” może trwać od 2 tygodni do nawet 8 – 9 miesięcy. Przy prostszych projektach trzeba się liczyć z budżetem pomiędzy 40 a 70 tysięcy złotych netto. Rozbudowane rozwiązania, poparte pełną analizą i projektowaniem wymagają większych nakładów. W takich przypadkach budżety oscylują między 120 a 250 tys. złotych netto.

W tym miejscu warto podkreślić, że nie ma jednego “kalkulatora” wyceny projektu e-commerce. Dobry e-commerce składa się z wielu elementów, które muszą ze sobą ściśle współpracować, a więc muszą być szczegółowo omówione i zaplanowane. Zatem rzetelna ocena skali projektu musi być poparta analizą podstawowych założeń spisanych przez klienta w formie specyfikacji. Brak specyfikacji nastręcza wiele problemów, które w przypadku e-commerce mogą rodzić niedomówienia i w konsekwencji powodować niedoszacowanie wyceny.

Podsumowanie

Stworzenie sklepu internetowego “szytego” pod indywidualne potrzeby biznesu to poważna inwestycja, dlatego warto powierzyć to zadanie doświadczonym specjalistom. Rozwiązanie “szyte na miarę” nigdy nie będzie tanie, jednak w ogólnym rozrachunku daje szersze możliwości działania oraz zagwarantuje wysoki poziom bezpieczeństwa przez cały okres użytkowania. 

***

Jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat szacowania kosztów sklepu internetowego, skontaktuj się z nami. Podpowiemy, która opcja najlepiej sprawdzi się w przypadku Twojego biznesu. 

3 błędy, przez które klienci rezygnują z zakupów na etapie płatności (na podstawie raportu Stripe)

W dziewięciu na dziesięć przypadków klienci porzucają koszyk na etapie dokonywania płatności. Dlaczego tak się dzieje? Firma Stripe postanowiła to sprawdzić i wzięła pod lupę blisko pół tysiąca najpopularniejszych europejskich sklepów internetowych. Z ich raportu wynika, że winę za ten stan rzeczy ponoszą 3 podstawowe błędy – źle zaprojektowany formularz transakcji, niepełna optymalizacja wersji mobile oraz brak ułatwień dla klientów międzynarodowych. 

Raport “The State of European checkouts in 2020” pokazał, że duża liczba sklepów internetowych pomija kluczowy krok w drodze do konwersji: wygodę i intuicyjność w dokonywaniu płatności.

Aż 58% analizowanych witryn posiadało błędy, które komplikowały proces zakupu, a tym samym zniechęcały wielu klientów do dokończenia transakcji. Usunięcie ich może więc bardzo korzystnie wpłynąć na konwersję oraz zwiększenie przychodów. Na co według Stripe należy zwrócić szczególną uwagę? 

Po pierwsze: źle zaprojektowany formularz 

Wszyscy znamy to z własnego doświadczenia – irytująca pomyłka, przez którą musimy wypełniać formularz na nowo, skutecznie potrafi uprzykrzyć finalizację zakupów. Aby uniknąć tego typu sytuacji warto wdrożyć: 

  • zaznaczanie błędów w czasie rzeczywistym (a nie po kliknięciu przycisku “zapłać”) – zielony “ptaszek” lub czerwony wykrzyknik jeszcze przed zatwierdzeniem poinformuje użytkownika, czy właściwie wypełnia rubryki; 
  • używanie konkretnego komunikatu, na czym polega błąd, np. nieprawidłowy numer karty czy minięcie jej daty ważności; 
  • automatyczne uzupełnianie informacji zapisanych w przeglądarce klienta, zamiast proszenia o każdorazowe wprowadzanie danych;
  • automatyczne wyświetlanie ikony karty (np. Visa lub Mastercard), a także możliwość wpisywania jej numeru w dowolny sposób – ze spacjami lub bez.  

Klienci oczekują, że proces płatności, jako ostatni etap dzielący ich od zakupu, będzie odbywał się szybko i sprawnie. Użytkownicy nie lubią bowiem tracić czasu na czynności, które z powodzeniem mogą zostać zautomatyzowane. Jeśli zapewnimy im w tej kwestii odpowiedni poziom komfortu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że powrócą do naszego “bezproblemowego” sklepu i dokonają kolejnych transakcji. 

Po drugie: niepełna optymalizacja wersji mobile

Połowa ruchu w handlu elektronicznym pochodzi ze smartfonów, ale co ciekawe, ich użytkownicy dwukrotnie szybciej porzucają swoje koszyki, jeśli napotkają jakieś trudności. Robienie zakupów przez telefon, głównie ze względu na wielkość ekranu, może być dla niektórych klientów mniej wygodne niż skorzystanie z laptopa. To właśnie z tej przyczyny sklepy internetowe powinny przywiązywać szczególną uwagę do wersji mobilnych. Według Stripe kluczowe w tej dziedzinie jest:

  • dostosowanie ekranu płatności do wymagań smartfonów,
  • wyświetlanie klawiatury numerycznej podczas wpisywania numeru karty,
  • wprowadzenie opcji płatności przy użyciu mobilnego portfela (np. Apple Pay lub Google Pay).

Dzięki tym udogodnieniom jesteśmy w stanie przekonać odbiorców, że nie ma znaczenia, z jakiego urządzenia dokonują transakcji. W ten sposób zwiększamy swoje szanse na pozyskanie stałych klientów, którzy często decydują się na spontaniczne zakupy, np. w drodze do pracy, podczas przerwy czy wieczornego oglądania serialu. 

Po trzecie: Ułatwienia dla klientów międzynarodowych

Jeśli sklep działa na większą skalę i chce pozyskiwać klientów spoza swojego kraju, powinien ułatwić im dokonywanie zakupów na każdym możliwym polu. Wśród działań, które można podjąć na poziomie transakcji, Stripe wyróżnia przede wszystkim:

  • ustalenie listy państw, w których nasze produkty cieszą się największą popularnością i tłumaczenie formularzy na odpowiednie języki;
  • dostosowanie opcji formularza do wymogów danych krajów (np. jeśli formularz

rozpoznaje brytyjską kartę, należy automatycznie dodać pole na kod pocztowy);

  • automatyczne wyświetlanie preferowanych w danym państwie metod płatności w zależności od tego, gdzie klienci są zlokalizowani. Umożliwienie im korzystania z najbardziej rozpowszechnionej lub najwygodniejszej opcji (np. karty kredytowej lub mobilnego portfela) może znacząco podnieść konwersję. 

Jak powstał raport Stripe?

Stripe to firma zajmująca się tworzeniem oprogramowania do płatności online. Na potrzeby raportu “The State of European checkouts in 2020” jej eksperci przeanalizowali 450 najpopularniejszych europejskich sklepów internetowych działających w siedmiu krajach: Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Holandii, Hiszpanii, Włoszech i Szwecji. Wyniki testów pokazały, że problemy z płynnym i wygodnym dokonywaniem transakcji w internecie są nadal powszechne, nawet wśród największych firm w Europie.  

Jeśli chcesz uzyskać więcej informacji na temat projektowania płatności przyjaznych dla klienta, skontaktuj się z nami. Sprawdzimy, co możesz zrobić, aby poprawić ten proces w swoim sklepie internetowym. 

Mam pomysł na aplikację mobilną. Ale co dalej?

Masz pomysł na aplikację mobilną i chcesz zarobić na niej miliony? Wspaniale! Zanim jednak weźmiesz się za poszukiwanie software house’u, który przekuje Twoją rewolucyjną ideę w rzeczywistość, musisz poczynić kilka innych ważnych kroków. I właśnie o tym jest ten wpis.

Gdy mamy tylko pomysł

Gdy mamy w głowie koncepcję startupu lub aplikacji mobilnej, łatwo jest stracić kontakt z rzeczywistością – często twórcy są zakochani w swoim projekcie tak bardzo, że nie widzą jego wad.

W takiej sytuacji przydaje się przysłowiowy “kubeł zimnej wody” – posłuchanie, co o pomyśle sądzą inni. Nawet jeśli mamy dystans do naszej idei, warto poznać obiektywne opinie. Postaramy się wyjaśnić, dlaczego naszym zdaniem jest to tak ważne. 

Wszystkie opisane poniżej sposoby na pozyskanie feedbacku bazują na darmowych narzędziach – chcemy Cię przekonać, że nie musisz dysponować dużym budżetem, by sprawdzić, czy wchodzenie w dany projekt ma sens. 

No dobrze, pora na konkrety. Zadanie numer jeden? Określ, kim są przyszli użytkownicy Twojej aplikacji i zastanów się, gdzie możesz ich znaleźć. W dzisiejszym wpisie skupimy się na możliwościach, jakie daje Internet. Należy jednak pamiętać, że są także branże, w których nie obejdzie się bez osobistych spotkań i działań “w terenie”. 

Zacznij od… Facebooka 

To dobra rada nie tylko na poniedziałkowy poranek w pracy. Warto zacząć od znalezienia „fachowych” grup zrzeszających osoby związane z tematyką Twojej aplikacji. Będzie to np. jakaś grupa dla programistów, jeśli jest to apka usprawniająca ich pracę, lub grupa dla strażaków, jeśli to im dedykujesz swoje narzędzie. 

Gdy jedyne co mamy to pomysł, warto utworzyć ankietę na Google Forms. Możemy zawrzeć w niej pytania związane z funkcjami, modelem płatności, potrzebami lub uwagami.

Natomiast jeśli posiadamy już produkt lub prototyp, możemy udostępnić link z prośbą o testy i feedback. Idąc krok dalej, dobrze jest zaprosić osoby do dedykowanej grupy i tam na bieżąco rozwijać swoją koncepcję w oparciu o sugestie użytkowników. Taka grupa może być naszym pierwszym krokiem do stworzenia grona potencjalnych klientów. 

Niezależnie od tych działań, warto także opisać pomysł albo nurtujące nas kwestie w dedykowanej grupie „Rozmowy o startupach„, gdzie nikt nie szczędzi słów, jeśli coś jest nietrafione, lub konstruktywnego feedbacku, gdy jednak widać w naszych działaniach jakąś nadzieję. Być może ktoś zaproponuje funkcję, wzmacniającą Twój produkt lub wskaże inną grupę docelową, która również go potrzebuje. 

Nie znalazłeś grupy? Uderzaj wprost

Jeśli ze względu na specyfikę targetu trudno jest znaleźć grupy na Facebooku czy fora dyskusyjne, możesz poszukać przyszłych klientów, np. na LinkedIn lub na portalach branżowych. Ta metoda jest znacznie bardziej personalna, przez to daje większe szanse powodzenia. Musisz jednak dobrze sformułować komunikat, aby Twoja wiadomość nie została odebrana jako spam.  

Dlaczego uważamy, że ta metoda jest lepsza niż zwykły cold mailing? Ponieważ wysyłając wiadomość na LinkedInie, w inboxie swojego adresata nie masz za dużo konkurencji. W przeciwieństwie do skrzynki mailowej, gdzie walczysz o uwagę z setkami innych komunikatów.  

“A co, jeśli ktoś ukradnie mój pomysł?”

Zapewne to pytanie błądzi po Twojej głowie od samego początku tego artykułu. Jesteś zdania, że dzielenie się swoim pomysłem na etapie samej koncepcji to jak zdradzenie sąsiadowi zwycięskich numerów w totka?

Nic bardziej mylnego. Nie ma co się obawiać, że ktoś ukradnie nasz pomysł. Każdy z nas ma swoje idee i musimy Cię zmartwić (lub pocieszyć) – nawet te “rewolucyjne” same w sobie są niewiele warte. 

Dodatkowo osoba, której opowiadamy o swoim pomyśle, widzi tylko sam czubek góry lodowej – najważniejsze fundamenty i kluczowe informacje pozostają przecież w naszej głowie. Nie mając tej podstawowej wiedzy, niewiele da się zrobić.

A żeby nie pozostać gołosłownym, spójrz na nasz przykład. Jakiś czas temu, po konsultacjach z ekspertami rynku nieruchomości, powstał pomysł na GoodPlace – serwis do wyszukiwania najlepszej lokalizacji dla danego biznesu.

To dopiero koncepcja, ale już piszemy o niej na blogu, a sam temat podchwyciły także media. Czy obawiamy się, że jakaś inna firma ukradnie nam GoodPlace? Nie – bo mamy za sobą tygodnie rozmów, badań i analiz, z których powstało niedostępne nikomu “know how”.

Trakcja i jak ją złapać 

Okej, wiesz już, że nikt nie ukradnie Twojego pomysłu, jeśli podzielisz się nim ze światem. Wiesz też, kto jest Twoją grupą docelową, a nawet udało Ci się pozyskać kilka wartościowych kontaktów.

Na tym etapie warto posiadać także MVP (minimum viable product), czyli minimalną wersję produktu, dzięki której zmierzysz poziom zainteresowania klientów. Więcej o tym, jak stworzyć skuteczne MVP dowiesz się z naszego artykułu: Sprzedaj produkt, zanim go wyprodukujesz.

Ponadto powinieneś mieć za sobą research, który pozwoli Ci przekonać się, co proponuje konkurencja oraz czy przypadkiem nie istnieje już bliźniacza aplikacja. Research możesz zrobić samemu albo oddać to w ręce profesjonalistów. Dobrze jest wdrożyć także narzędzia analityczne. Pisaliśmy o tym w materiale: Analityka internetowa – poświęć nam 5 minut, a przekonamy Cię, dlaczego warto zainwestować w badania

Kolejnym krokiem jest trakcja, do której złapania potrzebujesz odpowiedniego zaplecza. Należy na to spojrzeć tak: co, jeśli miałbyś grono potencjalnych klientów, czekających na premierę Twojego produktu? Co, jeśli posiadałbyś realne wskaźniki pokazujące ich zainteresowanie i poziom zaangażowania? 

Startupy łapią trakcję na wiele sposobów – w zależności od specyfiki swojej aplikacji oraz jej grupy docelowej. W książce “Trakcja, czyli złap przyczepność. Jak każdy startup może osiągnąć szybki wzrost” autorzy wyróżniają aż 19 różnych sposobów na budowanie u konsumentów świadomości marki, nawet gdy produkt nie jest jeszcze skończony. Wśród nich znajdują się: blogi, działania PR, SEM, SEO, reklamy, newslettery, targi branżowe czy programy partnerskie. Dobrym narzędziem wspomagającym może być także zamknięta grupa na Facebooku, którą stworzyliśmy już na etapie samego pomysłu. 

Eksperci mówią, że tworzeniu przemyślanej strategii pozyskiwania kolejnych klientów należy poświęcić tyle samo czasu, co rozwijaniu produktu. Dzięki testowaniu kolejnych ścieżek trakcji będziesz w stanie szybko przekonać się, czy Ty i Twoja aplikacja znajdujecie się na dobrej drodze. Czego gorąco Ci życzymy!

***

Masz pomysł na aplikację mobilną i chcesz zasięgnąć naszej opinii? Zadzwoń lub napisz, chętnie Ci pomożemy. 

GoodPlace – znajdziemy najlepszą lokalizację dla Twojego biznesu

Choć coraz więcej biznesów, dzięki internetowi i kurierom, może prosperować bez względu na miejsce, nadal dla wielu branż liczy się lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja. Wybór odpowiedniego miejsca pod naszą kawiarnię, sklep czy punkt usługowy jest krytycznym elementem planowania przyszłości firmy.

Zapewne znasz przypadki, w których w tym samym miejscu powstaje trzeci z rzędu sklep spożywczy czy bar sushi? Miało to miejsce kilkakrotnie, chociażby w okolicy naszego biura. Zawsze w takich momentach zastanawiamy się – dlaczego? Czy nowy właściciel nie sprawdził podstawowych informacji? W jaki sposób wybrał miejsce, które nie uchroniło poprzedników od splajtowania?

Wyobraziliśmy sobie serwis, który pomoże przedsiębiorcom znaleźć najlepsze miejsce na ich biznes.

Powiedzmy, że chcemy otworzyć kawiarnię w San Francisco. To trudny rynek, dużo konkurencji. Wierzymy, że nasze podejście od obsługi klientów i kawy, to coś, co nas wyróżnia. Potrzebujemy tylko idealnego miejsca, aby nie zniknąć w tłumie.

Prosty, czytelny ekran początkowej wyszukiwarki. Bez zbędnych rozpraszaczy. Ale już na tym etapie informujemy aplikację o dwóch najważniejszych rzeczach: naszej branży i przybliżonej lokalizacji.

Na podstawie tych informacji otrzymujemy mapę miasta, która kolorami informuje nas o najlepszym miejscu na biznes. Mamy możliwość dalszego doprecyzowania naszych oczekiwań. W jakim przedziale cenowym będziemy oferować napoje? Ile jesteśmy w stanie płacić czynszu?

Najechanie na mapę kursorem pozwala dowiedzieć się jakie są szczegółowe parametry każdego jej punktu. Pod uwagę bierzemy kilkadziesiąt różnych czynników, między innymi zasobność klientów, liczbę konkurencyjnych biznesów w okolicy, zagęszczenie ruchu pieszego i samochodowego, najczęściej uczęszczane trasy, wysokość opłat, a nawet dostępność pracowników o potrzebnych nam kwalifikacjach.

Serwis zbiera ofertę z portali ogłoszeniowych i prezentuje lokale dostępne na wynajem. Może jest to oferta, która nas zaciekawi? Podaje także krótką listę najważniejszych plusów i minusów okolicy, abyśmy mogli łatwiej podjąć decyzję.

Dokonując przybliżenia na bardziej zielone obszary mapy, udaje nam się znaleźć lokację idealnie pasującą do naszych założeń.

To powinno być nasze “GoodPlace”.

Fantastyka? Teraz może tak. Te dane są już teraz dostępne w wielu różnych źródłach, ale brakuje serwisu, który połączyłby je w jednym miejscu i zaprzęgnął sztuczną inteligencję do dokonania dogłębnej analizy. 

Duże biznesy mają swoje drogie firmy doradcze z wyspecjalizowanymi ekspertyzami. GoodPlace byłoby usługą, gdzie za znacznie rozsądniejszą opłatą małe kawiarnie czy sklepy mogłoby zdobyć informacje kluczowe dla swojej działalności. Prędzej czy później, ktoś dokona tego połączenia. Może nawet z nami. 

/Powyższy pomysł to koncept agencji Autentika, która specjalizuje się w budowie cyfrowych produktów z obszaru web, mobile i e-commerce. Czuj się swobodnie, chcąc wykorzystać jego elementy w swoich projektach.

Kliknij i odbierz, czyli pomysł na szybkie, wygodne i bezpieczne zakupy w sklepie spożywczym

Koronawirus drastycznie zmienił stosunek klientów do zakupów, przyspieszając procesy digitalizacji, które w ostatnich latach odpowiadały za ewolucję branży retail. Zmiana dotyka wszystkich, od wielkopowierzchniowych marketów po sklepy osiedlowe. Te ostatnie mają dziś trudne zadanie do wykonania. Przed pandemią zakupy w nich należały bardziej do codziennych obowiązków niż przyjemności. Dziś, obawiający się o zdrowie konsumenci mają jeszcze mniej argumentów, aby przepychać się z koszykiem między ciasno ustawionymi regałami. Czy technologia może pomóc?

Jedno jest pewne: konsumenci nadal chcą, muszą, kupować swoją ulubioną kawę, nabiał, pieczywo czy słodycze.

W Autentice wierzymy, że oprócz zakupów wykonywanych raz na tydzień w internetowych supermarketach jest na rynku miejsce na bardziej spontaniczne odwiedziny w sklepie. Chcemy zaprosić klienta do sporządzenia zamówienia w aplikacji i odbioru w swoim najbliższym osiedlowym spożywczaku.

Spójrzmy, jak może zadziałać w tym wypadku rozwiązanie click & collect z perspektywy dwóch osób: Mariusza, właściciela sklepu i Sabiny, jego stałej klientki, która mieszka w pobliżu.

Mariusz: Jestem właścicielem osiedlowego sklepu spożywczego należącego do dużej sieci. Aplikacja pozwala mi obsługiwać klientów, którzy niechętnie spędzają czas na zakupach, a także promować towary w najbliższym sąsiedztwie. Na przykład dzisiaj mam na stanie nadwyżkę napoju pomarańczowego. Wcześniej mógłbym tylko wystawić czerwoną etykietkę i zawiesić plakat na drzwiach z informacją o promocji. Teraz mam nowe możliwości:

Z poziomu aplikacji mogę ustawić cenę napoju w promocji i czas jej trwania. Dwa kliknięcia i wszyscy okoliczni klienci, którzy ustawili sobie mój punkt jako preferowany, dostali powiadomienie:

Zadziałało. W szczegółach produktu widzę, że jest już więcej chętnych niż mam puszek na stanie. Wychodzi na to, że warto będzie zamówić więcej towaru:

Sabina (klientka sklepu): Mam dzisiaj parę rzeczy do ogarnięcia po pracy, a rano zorientowałam się, że skończyła się w domu kawa. Muszę jeszcze odebrać dziecko ze żłobka i nie chcę spędzać dużo czasu w sklepie. Dzięki aplikacji mogę skompletować zamówienie w dowolnym momencie dnia i odebrać je w spożywczaku pod moim blokiem.

Zamiast przekopywać się przez katalog produktów, interesujące mnie rzeczy mogę wyszukiwać na trzy różne sposoby: tekstowo, głosem, lub skanując kody z opakowań, które mam w pobliżu.

Niestety, nie mam teraz przy sobie swojej ulubionej kawy. Aktywuję wyszukiwanie i podaję główne kategorie produktów, które mnie interesują: kawa, cukier, ciastka, guma do żucia do kompletu.

Wyniki wyszukiwania prezentowane są z podziałem na zakładki. Teraz mogę wybrać konkretną kawę, która mnie interesuje:

W razie czego, nic nie stoi na przeszkodzie, abym podała wyszukiwarce dokładną nazwę produktu:

Podczas wyboru kawy aplikacja podpowiada mi, abym dodała do koszyka mleko. Piję czarną, ale może zrobię dziecku naleśniki, przyda się.

Z kolei na liście produktów widzę, że jeśli zamówię więcej gumy do żucia, to wyjdzie taniej:

Następnie ustawiam godzinę odbioru zamówienia. Powinnam wyrobić się z odebraniem dziecka akurat na 16:30. Aplikacja domyślnie ustawia daty odbioru na dzisiaj:

Mariusz: na liście zamówień pojawiło się nowe zlecenie. Ktoś potrzebuje kawy i ciastek. Odbiór o 16:30. Czas skompletować zamówienie.

Z telefonem w ręku i koszykiem na ramieniu szukam na półkach potrzebnych towarów. 

Sabina: O, dostałam powiadomienie, że moje zamówienie jest realizowane.

Mariusz: Skanuję kody kreskowe i wkładam do torby:

Klient w między czasie wysłał mi wiadomość, że chciałby, aby mleko miało jak najdłuższą datę przydatności do spożycia:

Mamy mały problem, pół litrowe opakowania są bliskie terminu, mogę zaoferować tylko większe kartony. Dzwonię do klienta, aby potwierdzić szczegóły zamiany.

Sabina: Nie potrzebuję litra otwartego mleka, prędzej się zepsuje niż je wykorzystamy.

Mariusz: Skoro klientka się rozmyśliła, to muszę zmienić zamówienie i usunąć z niego mleko:

Zamówienie skompletowane. Umieszczam je w specjalnie wyznaczonej strefie niedaleko wejścia, aby klientom było wygodnie je odbierać.

Sabina: Wchodzę do sklepu, otwieram aplikację. Wystarczy jedno przesunięcie palcem, aby dokonać płatności. 

Mariusz: Zamówienie zapłacone, wszystko w porządku. Kolejny zadowolony klient kupił to, czego potrzebował w moim sklepie.

Powyższy koncept to przykład tego jak technologa może pomóc w codziennych zakupach zarówno z perspektywy klienta jak i właściciela sklepu. Stworzenie technologii to jednak dopiero początek. Kolejnym krokiem jest umieszczenie stworzonej technologii w kontekście biznesowym. O tym jak obecnie kształtują się nawyki zakupowe oraz o możliwościach rozwoju branży retail dzięki technologii piszą specjaliści z agencji Whites

Sytuacja rynkowa

Czas pandemii pokazał, że jesteśmy w stanie szybko zmienić swoje nawyki zakupowe. Konsumenci zaczęli bardziej zwracać uwagę na bezpieczeństwo swoje i osób w ich otoczeniu. W ostatnich miesiącach wielu z nas skorzystało z e-zakupów lub zakupów mobilnych pierwszy raz w życiu. Okazało się, że w zmienionych warunkach, chętniej kupujemy online, a kolejne sieci handlowe zaczęły oferować klientom rozwiązania ułatwiające dostęp do swojej oferty.

Prognozy globalnego wzrostu przed epidemią COVID-19 zakładały stały przyrost branży e-commerce na poziomie około 3% rocznie.

https://www.statista.com/statistics/1122161/poland-change-in-e-commerce-transactions-during-covid-19-pandemic/

Zachowania konsumentów w czasie pandemii szybko zweryfikowały poprzednie wskazania i okazało się, że wiele osób sięga po narzędzia e-commerce. Największe wzrosty w Polsce mogliśmy obserwować w branżach związanych z wyposażeniem domu (101 p.p.), spożywczej (79 p.p.) i komputerowej (61 p.p.).

https://www.statista.com/statistics/1110185/poland-purchasing-habits-based-on-revolut-payments-due-to-covid-19/

Na podstawie powyższego wykresu zauważyć można 122% wzrost liczby transakcji kartami Revolut na usługi Glovo, które dostarcza do domu zarówno jedzenie, jak i zakupy spożywcze. Inne sieci handlowe również odnotowały w tym zestawieniu wzrost transakcji.

Platformy sprzedaży

Badania pokazują, że z m-commerce konsumenci korzystają coraz częściej. Mają też wobec tych platform coraz większe wymagania związane z płynnością działania, intuicyjnym interfejsem i łatwością płacenia za zakupy. Z badań Izby Gospodarki Elektronicznej wynika, że porzucanie m-koszyków spowodowane jest przede wszystkim zbyt długim procesem zakupowym. Proste i intuicyjne rozwiązania click&collect mogą być odpowiedzią na najczęstsze problemy internautów.

https://eizba.pl/wp-content/uploads/2020/06/Omni-commerce-Kupuj%C4%99-wygodnie-2020-do-pobrania.pdf

Promocja instalacji aplikacji mobilnej

Google

Aby promować aplikację mobilną online możemy użyć Uniwersalnej kampanii w sieci Google. Pozwala ona pozyskiwać instalacje aplikacji Android i iOS. Do wykorzystania mamy wszystkiej umiejscowienia Google Ads, czyli Google Display Network, Google Search Network, YouTube, Google Discover oraz Google Play (dla aplikacji Android).  

Jako cel optymalizacji promocji możemy wybrać zwiększenie liczby instalacji, zwiększenie liczby działań w aplikacji lub zwiększenie wartości działania w aplikacji. W ramach promocji aplikacji click&collect najlepsza będzie optymalizacja pod kątem liczby działań, ponieważ zależy nam na zwiększeniu sprzedaży w tym kanale i pozyskiwaniu użytkowników, którzy staną się naturalnymi ewangelistami. 

Facebook

Drugim kanałem, w którym możemy tworzyć kampanie promujące aplikacje mobilną jest Facebook. Tutaj skuteczność, rozumiana jako koszt pozyskania instalacji aplikacji, jest słabsza w porównaniu do Google Ads, jednak pozwala nam to dotrzeć do grupy odbiorców potencjalnie zainteresowanych zakupami.

Warto więc również docierać na samym początku do tej grupy, chociażby na szerokie możliwości remarketingowe oraz zwiększenia ilości fanów marki na Facebooku. Jednak kampanię na Facebooku będą dużo skuteczniejsze w dalszej aktywizacji już pozyskanych użytkowników. 

Aktywizacja w ramach aplikacji mobilnej

W celu zwiększenia aktywizacji istniejących użytkowników, najlepiej sprawdzają się działania Marketing Automation, dzięki którym możemy wykorzystywać wiele notyfikacji w oparciu o preferencje i zachowania użytkowników. Ponadto mamy całą gamę komunikatów, które możemy wykorzystywać takich jak newsletter, webpush, app notification lub sms.

W ramach tego produktu możemy przykładowo wykorzystywać powiadomienia w momencie kiedy w sklepie znów pojawi się produkt, który był wcześniej niedostępny. Możemy również ustawić przypomnienia na dowolną godzinę. W ramach MA możliwości aktywizujące użytkowników są praktycznie nieograniczone.

ASO – promowanie aplikacji w App Store i Google Play

48% użytkowników znajduje nowe aplikacje w sklepie z aplikacjami. Dlatego też bardzo ważnym elementem promowania aplikacji jest ASO (application search optimization) – działania, które pozwalają na uzyskanie wyższej pozycji w sklepach Google Play i App Store.

Czynnikami wpływającymi na pozycjonowanie aplikacji są m.in.:

  • Atrakcyjny tytuł i podtytuł aplikacji zawierający ważne słowa kluczowe,
  • Opis zawierający istotne informacje dla użytkowników i zwiększający zaufanie do twórcy oraz:
    – w Google Play: zawierający ważne słowa kluczowe,
    – w App Store: odpowiednie wypełnione pola niewidoczne dla użytkownika, ale wpływające na przypisanie aplikacji do odpowiednich kategorii,
  • atrakcyjne obrazki i screenshoty z aplikacji promujące funkcjonalności aplikacji,
  • Elementy uwierzytelniające tj.:
    • oceny i recenzje,
    • ilość pobrań,
    • SEO backlinks (w przypadku Google Play).

Marketing aplikacji

Elastyczne rozwiązania znane z aplikacji mobilnych można również zaadaptować do przeglądarkowej wersji sklepu internetowego, która podobnie jak aplikacja będzie prowadzić konsumenta krok po kroku do kupna ulubionych produktów, które wykorzystuje na co dzień. Platforma contentowa połączona ze sklepem internetowym to idealne miejsce na pozyskanie nowych użytkowników, którzy jeszcze nie znają marki lub szukają nie produktu, a rozwiązania np. użytkownik szukający przepisu na dania z grilla nie wie jeszcze, jakie produkty wybierze, ale dzięki naturalnemu osadzeniu produktów w interesującym artykule lub przepisie może zdecydować się na ich zakup. 

https://www.lidl.com/recipes/grilled-marinated-flat-iron-steak

Nie bez znaczenia jest również optymalizacja lejka sprzedażowego, dzięki której użytkownik nie porzuci koszyka na żadnym etapie zamówienia. Użytkownik kupił produkt w naszym sklepie! To świetnie, ale… jakie działania podjąć, żeby nie zaprzestał na jednorazowym zakupie i wracał na platformę? Kolejnym krokiem do zbudowania lojalności użytkownika będą – obok dobrej obsługi i świetnych produktów – działania marketingowe, które nie pozwolą mu zapomnieć o sklepie, tj. remarketing, kampania mailingowa czy powiadomienia w aplikacji.

źródło: Materiały wewnętrzne Whites

Lojalność użytkownika, który poznał sklep przez jedno z najbardziej naturalnych w naszych czasach „wyszukiwanie w internecie”, skutecznie podtrzyma również odpowiadająca na jego potrzeby i łatwo dostępna aplikacja mobilna.

SEO PR – skuteczna promocja aplikacji i sklepu internetowego

Wzmocnienie zarówno nowej platformy sprzedażowej jak i aplikacji mobilnej możemy realizować dodatkowo poprzez pozyskiwanie wartościowych odnośników w poczytnych magazynach internetowych. Zakupione tam publikacje premium, które podkreślają użyteczność promowanego rozwiązania mają podwójną korzyść:

  • budują świadomość marki sklepu internetowego i pozyskują nowych użytkowników,
  • wzmacniają widoczność witryny poprzez przekazywanie mocy z witryn o wysokich parametrach seo-wych.

Dzięki temu backlinki pozyskane z wartościowych domen budują świadomość marki i wspierają widoczność zarówno przeglądarkowej platformy e-commerce, jak i pozycję aplikacji mobilnej.

Content to commerce

Wszystkie działania digitalowe mają na celu finalnie doprowadzić do wartościowej konwersji w witrynie. Żeby tak się stało, musimy połączyć dwa czynniki – budowanie widoczności serwisu i optymalizację konwersji na stronie.

Niezmiernie ważne jest opracowanie strategii tworzenia contentu, który nie tylko jest zoptymalizowany pod kątem odpowiedniej hierarchii, ale również trafia w potrzeby grupy docelowej, a także jest poparty analizą potencjałów, konkurencyjności i sezonowości zapytań do wyszukiwarki.
Dobrze przygotowany content wzbudza zainteresowanie użytkowników i buduje świadomość marki. Poprzez np. animowane materiały i infografiki w sekcji poradnikowej oraz unikalne opisy produktów dopasowane do danej branży możemy w ciekawy sposób skupić uwagę użytkowników, a także budować zaufanie i pozytywny wizerunek sklepu, do którego klienci chcą wracać. 

źródło: Materiały wewnętrzne Whites

Poprzez tworzenie i optymalizację contentu opartego o strukturę topicową oraz wzmacnianie podstron blogowych (np. artykuły związane z aktywnościami, do których używane są produkty) na frazy o intencyjności poradnikowej, a także tworzenie unikalnych opisów na strony produktów i kategorii w oparciu o frazy konwertujące i sprzedażowe przyczyniamy się do pozyskania wartościowego ruchu w witrynie.

Dlatego też optymalizując content pod kątem SEO należy m.in. wziąć pod uwagę intencyjność słów kluczowych – ogólnie mówiąc, widoczność możemy budować zarówno na frazach generycznych, jak i long tailowych, a dzięki odpowiedniej segmentacji słów kluczowych możemy zaopiekować użytkowników na każdym etapie ścieżki zakupowej. Od momentu przedstawienia porad osobie, która pyta „jak zdrowo się odżywiać”, poprzez przedstawienia polecanych składników osobie szukającej „przepis na pizzę bezglutenową”, aż do umożliwienia bezpośredniego i szybkiego zakupu komuś, kogo interesują „świeże mini marchewki”.

Cross-selling i up-selling

Dodatkowo, korzystając ze strategii cross-sellingu i up-sellingu, możemy zwiększyć sprzedaż przez proponowanie klientowi innych produktów, które są w pewien sposób podobne do już przez niego wybranych lub ostatnio kupowanych. Przykładowo: osobie, która kupuje makaron spaghetti, możemy zaproponować sos bolognese lub mięso mielone, a osobie często kupującej świeże warzywa – sos sałatkowy lub bezglutenową tortillę.

https://www.freshdirect.com/pdp.jsp?productId=fru_dmy_10115&catId=avc

Cross-selling (zaproponowanie produktów powiązanych) oraz up-selling (propozycja innego, często lepszego produktu) z powodzeniem stosowane jest nie tylko na stronach sprzedażowych, ale również w artykułach. Dzięki temu tworzymy powiązania pomiędzy strefą poradnikową a produktami, zwiększając szansę na sprzedaż danego produktu. Jest to korzystne rozwiązanie nie tylko dla użytkowników, którzy w łatwy sposób mogą znaleźć i kupić interesujący ich produkt, ale również dla robotów, które otrzymują informacje czego dotyczą linkowane podstrony. Linkując produkty pod odpowiednio dobrane anchor texty wzmacniamy strony sprzedażowe na wartościowe frazy i wspieramy budowanie ich widoczności.


/Powyższy pomysł to koncept agencji Autentika, która specjalizuje się w budowie cyfrowych produktów z obszaru web, mobile i e-commerce. Czuj się swobodnie, chcąc wykorzystać jego elementy w swoich projektach.

Ile kosztuje wykonanie aplikacji mobilnej?

Budowa aplikacji mobilnych to poważna inwestycja, zarówno w wymiarze czasowym, jak i finansowym.

Minimalny budżet prostej aplikacji, która będzie aktywna na pojedynczej platformie, to co najmniej 15,000 dolarów. Pułap maksymalny w zasadzie nie istnieje i decyduje o nim stopień złożoności produktu. Kwota całkowita może oscylować w granicach miliona dolarów, ale średnio nie powinna przekraczać 500 tysięcy dolarów.

Cenę Twojej aplikacji mobilnej podyktuje: 

1) Typ aplikacji i liczba platform, na których będzie aktywowan

Opcją najtańszą jest aplikacja z podstawowym zakresem funkcji. Jej budowa nie wymaga dużego zaplecza, dlatego idealnie nadaje się na debiut w branży telefonii komórkowej. Mimo skromnej funkcjonalności, taki produkt bywa bardzo pożyteczny dla nabywców, a właścicielom może przynieść pokaźne zyski. Bardziej wyrafinowane aplikacje potrzebują nieporównanie większych wkładów pieniężnych. Nie powstaną one bez zaawansowanego oprogramowania, są czasochłonne i rozwija je wysoko wykwalifikowana kadra pracownicza. 

2) Koszt robocizny

Wynajęcie wykonawców zamorskich będzie znacznie tańsze od zaangażowania fachowców lokalnych, a usługi firmy renomowanej będą droższe od wsparcia zleceniobiorcy z nieugruntowaną pozycją rynkową.

Reputacja ma pierwszeństwo. Jeśli składową Twojej aplikacji jest skomplikowane programowanie lub kodowanie, niekoniecznie powinnaś/powinieneś zabiegać o usługi agencji, której doświadczenie obejmuje tylko prostsze aplikacje, radzi Rameet Chawla z „Fueled”.

Agencja o ustalonej reputacji po prostu nie może sobie pozwolić na fuszerkę. Zadanie powierza zespołowi ekspertów z różnych dziedzin – m.in. programistów, grafików i testerów. Zaangażowanie freelancera zredukuje koszty, lecz pomnoży ryzyko. Dyżurne uchybienia, których wypada spodziewać się po „wolnym strzelcu”, obejmują nieefektywną etykę pracy i nawyki, problemy związane z komunikowaniem, brak konsekwentnych starań i dostępności. Wynajęcie freelancera najprawdopodobniej przyniesie rezultat w postaci produktu znacznie odbiegającego od pierwotnych założeń. 

Stworzenie aplikacji przypomina wystawienie sztuki teatralnej. Na scenie obserwujemy aktorów, ale bardzo dużo dzieje się też za kulisami. Z prawidłowo budowaną aplikacją mobilną jest podobnie, mówi Ryan Matzner z „Fueled”.

W „trupie” rokującej powodzenie powinien być:

  • projektant odpowiedzialny za stronę wizualną
  • opiekun klienta współpracujący z menadżerami produktu i producentami, koordynujący wykonywanie poszczególnych zadań
  • menadżer produktu pełniący funkcję reżysera nadzorującego rozwój aplikacji

Opracowanie aplikacji jest procesem wielopłaszczyznowym, którego powodzenie uzależnione jest od szeregu zmiennych. 

Oto pięć kluczowych czynników, które trzeba wziąć pod uwagę podczas kalkulowania właściwego budżetu.

1) Założenia kluczowe: jakość, koszt i szybkość wykonania aplikacji mobilnej

Opłaca się być szczerym wobec siebie i swoich priorytetów. Rozważmy trzy atrybuty: „dobrze”, „szybko” i „tanio”. W komplecie są osiągalne.

Firma, która twierdzi, że za niewielkie pieniądze ekspresowo zbuduje aplikację mobilną wysokiej jakości, składa fałszywą obietnicę. Dostajemy to, za co płacimy. Jeśli coś wydaje się zbyt piękne, by miało być prawdziwe, najpewniej takie jest.

Bez wątpienia zależy Ci na bardzo dobrej aplikacji. Stoisz wobec wyboru pomiędzy większym budżetem i krótszym przebiegiem prac lub mniejszym budżetem i dłuższym przebiegiem prac. Ramy czasowe realizacji z pewnością przekroczą 12 tygodni ze względu na wstępny okres projektowania i definiowania produktu. Jeśli zechcesz skorzystać z oferty zagranicznej i obniżyć cenę, przygotowanie aplikacji finalnej wydłuży się o kolejne 6-12 tygodni.

2) Opracowanie aplikacji mobilnej przez specjalistów lokalnych lub zamorskich

Wynajmujesz daną firmę, ponieważ opanowała sztukę dobrego wykonawstwa. Pamiętaj, że jedynym gwarantem kompetentnego programowania jest udział zatrudnionych przez nią specjalistów lokalnych.

Niektórzy zleceniobiorcy będą przekonywać, że dysponują kadrą miejscową. W rzeczywistości zespół projektowy może składać się z zamorskich podwykonawców. Jest to prosty sposób agencji na uzyskanie większego dochodu: klient płaci wyższe, lokalne stawki za wynajmowanych niedrogo obcokrajowców. Zapytaj zatem oferenta o konkretnych członków ekipy i poproś o prezentację aplikacji ich autorstwa. Przeprowadź rozmowę bezpośrednią z tymi pracownikami, by dodatkowo ocenić umiejętności komunikacyjne. 

Zatrudnienie droższych inżynierów lokalnych zaprocentuje podczas projektowania. Po drodze zaoszczędzi czas i pieniądze, ponieważ na etapie planowania zapewni wiedzę techniczną.

Podejście hybrydowe może sprawdzić się w sytuacji, gdy za najważniejsze części projektu odpowiadają specjaliści miejscowi, a do mniej wymagających zadań najmuje się kogoś z zewnątrz. Lokalna kadra inżynieryjna jest niezastąpiona. Projekt techniczny lub menadżerowie produktu nie wystarczą.

3) Porównanie procesu zwinnego z procesem kaskadowym

Proces kaskadowy i zwinny to dwie najbardziej znane metody rozwijania aplikacji mobilnej. Dzielą je zasadnicze różnice.

W sposobie kaskadowym na początku sporządza się przejrzystą dokumentację. Dopiero potem rozpoczyna się zgodna z jej wytycznymi realizacja projektu. 

W sposobie zwinnym dokumentacji jest niewiele. Programiści pracują nad kodem w szybkim tempie przez tydzień lub dwa. Strategia ta pozwala szybciej wejść na rynek.

„Rozwijanie iteracyjne” aplikacji mobilnej nazywamy podejściem hybrydowym. Powstaje zarys dokumentacji, jak chociażby szkice i makiety kluczowych ekranów i funkcji, ale pewne aspekty i szczegóły są rozpracowywane przez zespół w trakcie kolejnych faz tworzenia produktu.

Metodę kaskadową cechuje niewielka elastyczność, ale wiesz dokładnie, co otrzymasz i za jaką sumę. Co więcej, skrupulatna dokumentacja wymodelowanego projektu sprawia, że późniejsze doskonalenie procesu przebiega o wiele łatwiej. Aczkolwiek w przypadku większego i bardziej skomplikowanego projektu znajomość wszystkich detali i niuansów jest na starcie ograniczona. Siłą rzeczy termin realizacji prac nad aplikacją mobilną wydłuży się.

Na ogół przemysł preferuje metodę zwinną. Brak struktury wyjściowej projektu może doprowadzić do przekroczenia planowanego budżetu, lecz  znacznie większą swobodę w modyfikowaniu aplikacji. Na zakończenie każdego cyklu rozwijania produktu możesz stworzyć kolejne jego wersje, dzięki czemu masz większą szansę na terminowe wprowadzanie gotowej aplikacji na rynek.

4) Porównanie wynagrodzenia ryczałtowego z wynagrodzeniem za materiały i roboczogodziny

W modelu kaskadowym możesz uzgodnić wynagrodzenie ryczałtowe za dostarczony produkt. Przeznaczasz kwotę X na projektowanie i dokumentację, a następnie regulujesz należność Y za wykonanie aplikacji. 

Nie unikniesz jednak konieczności wprowadzenia jakiejś zmiany. Pojawią się zamówienia nadplanowe. Firma doliczy dodatkowe sumy za wszelkie nowe zmiany i prace, których zażądasz. Czy zlecenia te rozliczane są według tych samych stawek? Którzy potencjalni wykonawcy oferują opcję zamówień nadplanowych? Jak wypada zestawienie kontraktu początkowego z kosztem zleceń dodatkowych? Warto poznać odpowiedzi na każde z tych pytań.

W trybie zwinnym lub iteracyjnym można zapłacić za ilość wykonanej pracy. Firma przedłoży Ci szacunkowe stawki i później wystawi rachunek. Jeżeli będzie to rozliczenie za roboczogodzinę, upewnij się, że wykonawcy operują oprogramowaniem rejestrującym czas pracy, do którego będziesz miał regularny dostęp. Sprawdź też, czy zleceniobiorca posiada procedurę rozwiązywania sporów o wielkość faktury.

Perspektywa wynagrodzenia ryczałtowego zdaje się ograniczać finansowe ryzyko. Tymczasem ustalona z góry cena często wprowadza w błąd, ponieważ nie uwzględnia zleceń nadplanowych i wydłużonego okresu wprowadzania aplikacji na rynek. 

Kwestią nadrzędną jest udany produkt, który zrealizuje Twój cel biznesowy. Najlepsi autorzy aplikacji mobilnych wybierają proces zwinny. Jakość usług wykonawców pracujących za wynagrodzenie ryczałtowe bywa niepewna

5) Przygotowanie kosztorysu

Ten ostatni czynnik może poważnie wpłynąć na całkowity koszt aplikacji. 

Jak przebiega tworzenie kosztorysu? 

Klient powinien wiedzieć: Kto obliczył szacunkowe koszty? Czy osoba ta w pełni rozumie, co próbujesz uzyskać? Czy pracowała wcześniej nad podobnymi aplikacjami i korzystała z podobnych technologii? Brak wiedzy na ich temat prowadzi do pomyłek w obliczaniu wymaganych nakładów czasowych i pieniężnych. 

Dokonaj analizy danych z przeszłości: porównaj rzeczywiste koszty ze wstępnymi szacunkami. Załóż, że Twój wykonawca przekroczy budżet o 20%. Takie są rynkowe realia.

Pięć opisanych powyżej punktów nie tylko pomoże Ci zorientować się, jak powinien wyglądać budżet aplikacji. Posługując się nimi, trafnie ocenisz potencjalnych partnerów. Niektórzy wypadną korzystniej od innych. Odpowiedni wykonawca nie będzie tani, ale cenę usprawiedliwi satysfakcjonujący efekt końcowy.

Dlaczego klienci nie kupują w Twoim sklepie internetowym?

Internetowy shopping stał się już nieodzowną częścią naszego życia. Z roku na rok w szybkim tempie rośnie nie tylko rynek e-commerce, ale także m-commerce, czyli zakupów za pośrednictwem aplikacji zainstalowanych w urządzeniu mobilnym. Jak wynika z raportu opublikowanego przez Izbę Gospodarki Elektronicznej, aż 72% internautów deklaruje, że dokonuje zakupów online. Co więcej, pandemia sprawiła, że takie transakcje stały się jeszcze bardziej popularne.

Patrząc na tak optymistyczne dane łatwo o przekonanie, że sklep internetowy to idealny pomysł na biznes – żyła złota, która zapewni ciągle rosnące dochody. Problem pojawia się, gdy okazuje się, że rzeczywistość nie odpowiada oczekiwaniom i zamiast czerpać zyski ze sprzedaży, martwisz się brakiem klientów.

Powody, dla których Twój sklep internetowy świeci pustkami, można podzielić na dwie główne kategorie. Pierwszą z nich są niedociągnięcia czysto marketingowe – brak rozpoznawalności marki, nieobecność w social mediach czy niska pozycja w wynikach wyszukiwania. Drugą zaś stanowią błędy techniczne, które sprawiają, że mimo atrakcyjnych cen i interesujących produktów, klienci rezygnują z zakupów. Jeśli więc pomimo Twoich starań, wciąż nie możesz sprzedawać tyle, ile byś chciał, to znak, że czas przyjrzeć się przyczynom takiego stanu rzeczy i wyeliminować potencjalne problemy. A czasem wystarczy naprawdę niewiele, by znacząco zwiększyć ilość konwersji.

Konieczność rejestracji

Zdobywanie bazy stałych klientów to niewątpliwie cel, jaki stawia sobie wielu internetowych sprzedawców. Okazuje się jednak, że nie zawsze wymóg rejestracji zachęci do powrotów na stronę sklepu. W wielu przypadkach może przynieść efekt zupełnie odwrotny – potencjalny klient nie tylko nie wróci już na Twoją witrynę, ale zrezygnuje też z zakupów, na których mu zależało. Szczególnie jeśli proces zakładania konta wymaga wypełniania zbyt wielu pól, a w zamian nie przynosi żadnych korzyści poza dostępem do historii zamówień. 

Dlatego warto umożliwić użytkownikowi dokonanie transakcji bez konieczności rejestracji w serwisie. Dobrym rozwiązaniem może być także dodanie opcji szybkiego utworzenia konta w formularzu składania zamówienia – tu zachętą może okazać się bonus lub rabat, który sprawi, że dotychczasowy “gość” zechce związać się ze sklepem na nieco dłużej.

Skomplikowany proces zakupowy

Dobre witryny e-commerce dbają o to, by przechodzenie przez kolejne etapy zakupów było jak najprostsze i intuicyjne. Najkorzystniej odbierane są te sklepy, w których finalizację transakcji od wyboru produktu dzielą trzy, maksymalnie cztery kroki. Im ich więcej, tym bardziej prawdopodobne, że klient się wycofa.

Upewnij się też, czy użytkownik w każdej chwili może wrócić do poprzedniego kroku, by sprawdzić lub zmienić swój wybór. To szczególnie ważne w przypadku aplikacji mobilnych – jeśli systemowy przycisk „wstecz” anuluje cały dotychczasowy postęp transakcji, to szanse na to, że klient będzie chciał powtórzyć wszystko od nowa, są naprawdę niewielkie.  

Wolna strona i przestarzały wygląd

O tym, że strony, które ładują się zbyt długo potrafią zirytować, nikogo chyba nie trzeba przekonywać. Wystarczą już 3 sekundy oczekiwania, by użytkownik poddał się i opuścił witrynę. I z dużą dozą prawdopodobieństwa, nigdy już tam nie wrócił. Możesz skorzystać z prostego, bezpłatnego narzędzia, by przekonać się, czy Twoja strona nie wystawia cierpliwości potencjalnych klientów na zbyt trudną próbę: PageSpeed Insights

Estetyczny interfejs, łatwy dostęp do wszystkich danych o produkcie, swobodna możliwość powiększania zdjęcia, czy opcja sprawdzenia innych dostępnych wariantów to tylko niektóre z czynników, które sprawiają, że zakupy stają się przyjemne i wygodne. A przecież właśnie wygodę konsumenci cenią sobie najbardziej.

Zapominanie o komforcie użytkowania

Badania wskazują, że aż 25% użytkowników opuści witrynę, jeśli nawigacja okaże się zbyt skomplikowana. Dlatego jeśli masz już atrakcyjną wizualnie stronę, to warto sprawdzić ją jeszcze pod kątem user experience. Jasne kategorie i podkategorie produktów, przejrzysta hierarchia treści – to niezwykle ważne, bo przecież nikt nie lubi czuć się zagubiony w sklepie.

Nie wolno zapominać także o responsywności strony. Choć urządzeniem najczęściej wykorzystywanym w procesie zakupów nadal pozostaje laptop, to młodsze pokolenie zdecydowanie stawia na smartfony. Jeśli więc chcesz zachęcić tę grupę do kupowania u Ciebie, musisz zadbać o to, by Twój sklep wyglądał dobrze także na urządzeniach mobilnych.

Brak obsługi szybkich płatności

Produkty wybrane, koszyk pełny, teraz już tylko do kasy i gotowe! Ale uwaga – jeszcze za wcześnie na świętowanie sukcesu. Współcześni konsumenci cenią sobie wygodę podczas całego procesu zakupowego – także w momencie finalizowania płatności

Jeśli więc Twój sklep oferuje jedynie możliwość opłacenia zakupów w formie tradycyjnego przelewu, to wielu klientów zrezygnuje nawet pomimo sprawnego pokonania wcześniejszych kroków. Zatem jeśli nie chcesz, aby użytkownicy uciekali „sprzed kasy” – zadbaj o to, by mogli płacić Blikiem czy szybkim przelewem. Oni zaoszczędzą czas, a Ty zarobisz.

Lista drobnych i tych nieco bardziej poważnych przewinień przeciwko wygodzie i komfortowi użytkownika jest zdecydowanie dłuższa. Warto zatem zdać sobie sprawę z tego, że najlepszym sposobem na zwiększenie sprzedaży i rozwój firmy jest zapewnienie klientom jak najlepszych wrażeń z zakupów.  

Jak pomóc branży fitness (i nie tylko) przy pomocy jednej aplikacji?

Zamknięte siłownie, bezrobotni trenerzy. Ludzie odizolowani w domach, ale chętni, by zadbać o swoją formę, głodni kontaktu ze znajomymi z klubów fitness. Brzmi jak wyzwanie? 

Mówi się, że w wielu aspektach życia nie wrócimy do czasów sprzed pandemii. A przynajmniej nie w łatwej do przewidzenia przyszłości. Części z nas na długo pozostanie obawa przed przebywaniem w skupisku ludzi i używania tych samych przedmiotów.

Branża fitness musi odpowiedzieć na te obawy i znaleźć dla siebie miejsce w nowej rzeczywistości. W Autentice wierzymy, że technologia może w tym znacząco pomóc, być mostem między siłownią, klubem czy trenerem a ich klientami. Tym pierwszym stworzyć nowy kanał sprzedaży i realizacji usług, a drugim umożliwić spełnianie sportowych ambicji i podtrzymanie towarzyskich relacji. 

Zobaczmy, jak można to zrobić.

Anna, trenerka fitness, udostępnia kalendarz zajęć. Samodzielnie tworzy harmonogram, ustala limit miejsc. Mobilna aplikacja to wirtualna “recepcja”, dzięki której Anna pozostaje w kontakcie z uczestnikami jej spotkań.

Emma i Nicole poznały się na zajęciach Anny. Nie wyobrażają sobie ćwiczenia bez towarzystwa swojej grupy. Motywacja i miłe spędzenie czasu, przecież o to tu chodzi, prawda?

Obie korzystają z planu rocznego, który pozwala zaoszczędzić na klubowych kosztach. Swoim znajomym często jednak polecają jednodniową wejściówkę, która pozwala szybko sprawdzić usługę.

Dzień zajęć. Jeden z czterech w tygodniu, bo dziewczyny biorą udział też w kilku innych treningach. Grupa zbiera się w wirtualnej szatni. Żarty, ploteczki, trenerka przypomina o sprzęcie potrzebnym do ćwiczeń. Uczestniczki łączą się z dowolnego miejsca (hej, nie każdy mieszka w dużym mieście!) i urządzenia – laptop, telefon, telewizor.

Anna zaczyna sesję. Wystarczy zwykły komputer i przeglądarka, aby na żywo streamować wideo do uczestników. 

Smartwatch na nadgarstku instruktorki przesyła dane o spalonych kaloriach i rytmie serca. Stały podgląd na plan ćwiczeń i pozostały czas pozwala utrzymać tempo i zrealizować założony zakres. Nie musi podchodzić do komputera w trakcie zajęć!

Nicole uważnie śledzi ruchy Anny na ekranie swojego komputera. Bardzo pomaga jej znajomy głos trenerki i konkretne porady dotyczące kolejnych ćwiczeń. Świadomość, że dzieje się to na żywo, a instruktorka również widzi jej poczynania, jeszcze bardziej dopinguje Nicole do wysiłku.

Nicole uwielbia rywalizację i nawet tutaj stara się być najlepsza. Staż w klubie, obecności, intensywność treningu, polecenia znajomym – punkty można zdobyć na wiele sposobów.

Nie wszyscy jednak radzą sobie tak dobrze jak Nicole. Helen dopiero zaczyna i ma spore kłopoty z prawidłowym wykonaniem niektórych ćwiczeń. Ale od czego jest trener? Szybka prośba o połączenie głosowe i dziewczyny po chwili prostują sprawę. Cała grupa również zyska na utrwaleniu właściwego ruchu.

Dzięki łatwo dostępnym komunikatom od uczestników zajęć,  Anna kolejny raz docenia wygodę inteligentnego zegarka.

Uff, nareszcie koniec. Emma i Nicole jeszcze przez chwilę żartują z koleżankami w klubowej “szatni”. Czas na prysznic i… jesteśmy w domu, bez konieczności długiego powrotu dwoma autobusami! Nie ma to jak od razu rzucić się na własną kanapę!

Proste? No, nie do końca, ale zdecydowanie możliwe do wykonania w oparciu o nowoczesne technologie. To konkretny pomysł na biznes sygnowany marką sieci siłowni, klubów fitness, producenta odzieży lub akcesoriów sportowych, czy wreszcie dostawcy benefitów pracowniczych w formie kart wstępu.

Co więcej, identyczny system łatwo przełożyć na inne branże… Mamy tu po prostu płatne połączenie wideokonferencyjne obudowane dodatkowymi gadżetami. Dlaczego w taki sposób nie moglibyśmy korzystać z usług lekarzy, psychologów, doradców finansowych, prawników, nauczycieli?

OK, ale wróćmy do fitnessu. Ponieważ zależało  nam na tym, żeby do tematu podejść możliwie holistyczne, do współpracy przy artykule zaprosiliśmy specjalistów z agencji Whites. Zespół Whites wziął na warsztat naszą koncepcję rozwiązania dla branży fitness i dołożył od siebie część marketingową, analizując możliwe kanały komunikacji i promocji takiego rozwiązania.      

Przyjrzyjmy się, jak może to wyglądać od strony marketingowej. 

Rynek branży fitness

Wielkość rynku

Prognozuje się, że w roku 2020 rynek fitness urośnie o ponad 30% względem roku poprzedniego, a jego wartość osiągnie niespełna 22 mld USD. Choć skutki kryzysu związanego z koronawirusem będą odczuwane przez wiele branż, warto zwrócić uwagę na powstające w tym czasie nisze biznesowe. Najnowsze dane pokazują, że w tej branży udział przychodów pochodzących z aplikacji będzie rósł i w skali świata osiągnie poziom prawie 3 mld USD

Koronawirus i zmiany zachowań konsumenckich

Nastroje wśród osób praktykujących sport w siłowniach nie są zbyt optymistyczne. Większość badanych deklaruje niepewność w kwestii powrotu do sal ćwiczeń i na zajęcia lub przewiduje, że do wznowienia funkcjonowania takich miejsc musi minąć kilka miesięcy.


https://www.statista.com/statistics/1104534/going-to-gym-covid/

Obecne nastawienie względem klubów fitness powoduje również zmiany w zachowaniach konsumenckich, co widać w zwiększonym zainteresowaniu badanych Polaków zakupem akcesoriów do ćwiczeń.


https://www.statista.com/statistics/1110796/poland-home-fitness-equipment-sales-due-to-covid-19/

Potencjalny rynek

Rynek aplikacji mobilnych jest duży, ale pojemny. Jeśli za miarę odniesienia przyjmiemy ilość osób deklarujących regularne ćwiczenia fizyczne w czasie wolnym od pracy, to w USA ten odsetek wynosi prawie 23%, a w krajach UE średnio 30%. To daje nam w przybliżeniu około 208 mln potencjalnych użytkowników mobilnych aplikacji do ćwiczeń tylko w tych krajach. 


https://public.tableau.com/profile/tina.norris#!/vizhome/FIGURE7_4/Dashboard7_4

https://ec.europa.eu/eurostat/web/products-eurostat-news/-/DDN-20170302-1

Trendy w sieci

COVID-19 i czas lockdownu wywarł wpływ na to, jakich haseł wyszukujemy. Kiedy spojrzymy w Google Trends i zakres tematyczny, związany z ćwiczeniami fizycznymi, widzimy duży wzrost zainteresowania w drugiej połowie marca.

Wykres powyżej przedstawia skalę zainteresowania obszarem tematycznym w ciągu ostatnich pięciu lat – widać, że w okresie drugiej części marca i kwietnia nie mieliśmy w ostatnich latach aż takiej liczby wyszukiwań dot. ćwiczeń fizycznych. To, że użytkownikom chodzi przede wszystkim o trening domowy, świadczy drugi wykres, dotyczący siłowni i tematów, z nią związanych.

Tutaj widać z kolei zdecydowany spadek. Siłownie borykają się z problemami, a osoby aktywne fizycznie szukają pomysłów na to, by kontynuować trening w domu. To jednak nie jest jedyna grupa osób, która zainteresowana jest ćwiczeniami w domu. 

Jak widać, w drugiej połowie marca ćwiczenia dla początkujących, jako przykładowe pojedyncze hasło, cieszyło się większą popularnością niż w poprzednich latach.

Kanały dotarcia

Tak naprawdę dzisiaj online ćwiczą wszyscy, chociaż kobiety częściej mówią o tym w mediach społecznościowych i tam szukają inspiracji. Poniższy wykres pokazuje liczbę wzmianek “fitness online” i “fitness aplikacja” w mediach społecznościowych w podziale na płeć.

Widać tu też, jak zmienia się trend – jak lockdown wpłynął na popularność frazy “fitness online” oraz “fitness aplikacja”. 

Tworząc komunikację, należy pamiętać o tym, żeby przekaz dywersyfikować. Pokazywać inne zalety różnym grupom docelowym. Na przykład – osoby pracujące z domu mogą poszukiwać ćwiczeń, które pozwolą im zadbać o kręgosłup po całym dniu siedzenia przed komputerem, a także spotkać się wirtualnie z innymi ćwiczącymi. Kobiety w ciąży będą szukały bezpiecznego zestawu ćwiczeń do wykonania w warunkach domowych. Ci, którzy przyzwyczajeni są do ostrego wycisku na siłowni, ucieszą się zapowiedzią twardych treningów.

W różnych kanałach inna grupa jest bardziej aktywna – kobiety częściej korzystają z Facebooka i Instagrama, mężczyźni z Twittera (wykres pokazuje wzmianki “fitness online” i “fitness aplikacja” z podziałem na kanały społecznościowe):

Najskuteczniejsze kanały

  • Facebook – ma największe zasięgi spośród platform społecznościowych, dobre treści mogą zyskiwać zasięgi organiczne, a nawet wiralowe – ludzie dobry content udostępniają dalej; daje możliwość zróżnicowanej komunikacji: za pomocą grafik, infografik, animacji, a także wideo, w tym relacji live; nie można również zapominać o możliwości generowania ruchu – na przykład na LP aplikacji
  • Instagram – jest bardzo wizualny, idealnie pasuje pod branżę fitness, również daje możliwości różnicowania contentu, budowania społeczności
  • YouTube – daje możliwość udostępniania filmów wideo, które dobrze zoptymalizowane pod wyszukiwarkę mogą dotrzeć do osób zainteresowanych konkretną tematyką, daje możliwość przekierowań 

Dobre praktyki komunikacji

  • live – przykład: Ewa Chodakowska, codziennie o 18, Facebook – doskonały sposób budowania społeczności, ale także pokazywania swojego produktu poprzez dawanie doświadczenia za darmo – Ci, którzy chcą więcej treningów, mogą wykupić dostęp do strony 
  • udostępnianie wideo z treningami za darmo – np. Yoga with Adriene (kanał YouTube) – doskonałe narzędzie budowania brandu, rozpoznawalności i szerokiego zasięgu, a także przywiązywania użytkownika do swoich treści oraz produktu
https://www.youtube.com/user/yogawithadriene
  • promocja za pomocą konkretnych instruktorów (aplikacja AloMoves, Instagram) – dywersyfikacja komunikacji, dzięki pokazywaniu różnych instruktorów, różnych rodzajów treningu , możemy dotrzeć do bardzo różnych grup docelowych, dać użytkownikom to, czego potrzebują:
https://www.instagram.com/alomoves/

https://www.instagram.com/alomoves/
  • budować społeczność – przykład Strava – organizować wyzwania, akcje wspierające członków społeczności, pokazywać metamorfozy, zachęcać do dzielenia się swoimi osiągnięciami – tu można wykorzystywać hashtagi
https://www.instagram.com/strava/

  • warto testować komunikację w różnych kanałach i sprawdzać, co działa nam najlepiej
  • content wizualny jest idealny dla fitnessu – zarówno grafiki, jak i materiały wideo przyciągną uwagę i angażują użytkownika
  • materiał wideo może być profesjonalną produkcją, a może być też tańszym formatem – wideo live dobrze sprawdzi się w promocji
  • warto budować społeczności, angażować użytkowników i być z nimi w stałej relacji  
  • warto dawać content za darmo – użytkownik będzie wiedział, czego może oczekiwać w wersji pełnopłatnej

Promocja instalacji aplikacji mobilnej

Google

W ramach płatnej promocji aplikacji mobilnej online najskuteczniejszą platformą do zwiększenia ilości instalacji jest Uniwersalna kampania promująca aplikację w sieci Google. Ten typ kampanii obsługuje zarówno aplikacje Android jak również iOS i w ramach tej kampanii możemy wykorzystywać wszystkie umiejscowienia Google Ads, to znaczy Google Display Network, Google Search Network, YouTube, Google Discover oraz Google Play (dla aplikacji Android).  

Kampania ta różni się znacząco od standardowych kampanii Google Ads, nie ma tutaj potrzeby projektowania poszczególnych reklam, zamiast tego dodaje się propozycje tekstów reklam oraz zasoby (grafiki, filmy etc.) i system Google sam tworzy reklamy dopasowując je do formatów oraz testując różne kombinacje zasobów. 

W ramach kampanii mamy możliwość wyboru celu optymalizacyjnego pomiędzy zwiększeniem liczby instalacji, zwiększeniem liczby działań w aplikacji lub zwiększeniem wartości działania w aplikacji. W ramach promocji aplikacji fitness najlepsza będzie optymalizacja pod kątem liczby działań, ponieważ zależy nam na budowie społeczności w ramach marki i pozyskiwaniu użytkowników, którzy staną się naturalnymi ewangelistami. 

Facebook

Drugim kanałem, w którym możemy tworzyć kampanie promujące aplikacje mobilną jest Facebook. Tutaj skuteczność, rozumiana jako koszt pozyskania instalacji aplikacji, jest słabsza w porównaniu do Google Ads, jednak pozwala nam to dotrzeć do grupy odbiorców potencjalnie zainteresowanych rozwojem fizycznym. Na Facebooku na całym świecie wielkość grupy docelowej zainteresowanych tematyką fitness wynosi 180 mln.  

Warto więc również docierać na samym początku do tej grupy, chociażby na szerokie możliwości remarketingowe oraz zwiększenia ilości fanów marki na Facebooku. Jednak kampanię na Facebooku będą dużo skuteczniejsze w dalszej aktywizacji już pozyskanych użytkowników. 

Aktywizacja w ramach aplikacji mobilnej

Kampanie Google Ads bardzo dobrze sprawdzają się w zwiększeniu liczby użytkowników aplikacji, jednak aktywizacja istniejących użytkowników nie jest mocną stroną kampanii Google. W tym celu zdecydowanie lepiej sprawdzają się kampanie w mediach społecznościowych takich jak Facebook lub Twitter, przede wszystkim najskuteczniejsze są działania Marketing Automation, mające na celu aktywizację użytkowników. 

W ramach MA możemy wykorzystywać bardzo szeroki zakres notyfikacji w oparciu o preferencje użytkowników, zachowanie, czas od ostatniej aktywności i wiele innych elementów. Możemy na bieżąco testować rozwiązania oraz wykorzystywać narzędzia scoringujące w celu lepszego dopasowania komunikatu do użytkownika. Ponadto mamy całą gamę komunikatów, które możemy wykorzystywać takich jak newsletter, webpush, app notification lub sms. 

W ramach tego produktu możemy przykładowo wykorzystywać powiadomienia w momencie kiedy nasi znajomi wchodzą do wirtualnej szatni dając nam znać, że jest już czas na trening. Możemy również ustawić przypomnienia na dowolną godzinę i zwiększać lub zmniejszać intensywność treningu w zależności od aktywności użytkownika. W ramach MA możliwości aktywizujące użytkowników są praktycznie nieograniczone. 

W kampaniach płatnych najskuteczniejszy może być Facebook oraz Twitter (tutaj jednak nie na wszystkie kraje). Oba te kanały reklamowe posiadają kampanie, których natywnym celem jest aktywizacja użytkowników w aplikacji. 

Płatna promocja strony

Poza aplikacją mobilną możemy również wykorzystywać kampanie płatne do promocji strony. Tutaj mamy już dużo większe możliwości wyboru typów kampanii jak również optymalizacji i aktywizacji użytkowników. 

W ramach promocji strony przede wszystkim warto wykorzystać kampanie Google Search Network z kierowanie na słowa kluczowe związane z treningiem w domu, ćwiczeniami, aplikacją do ćwiczeń itp. Wstępna analiza słów kluczowych pokazuje coraz większe zainteresowanie tego typu usługami. W ostatnich miesiącach dochodzimy do 6 milionów wyszukiwań miesięcznie na całym świecie uwzględniając powiązane hasła. Koszt kliknięcia w ramach takiej kampanii waha się w zależności od kraju, konkurencji, jakości reklamy i strony docelowej. Z pewnością jednak jest to jeden z najskuteczniejszych kanałów reklamowych online. 

Media społecznościowe również są skuteczne w zwiększaniu ilości użytkowników na stronie, dodatkowo umożliwiają połączenie płatnych kampanii z budowaniem organicznej społeczności, której zasięg zwiększa się samodzielnie niezależnie od nakładów na reklamy. Tutaj wyróżniają się trzy kanały:

  1. Facebook jako kanał reklamowy najbardziej uniwersalny, z największą liczbą użytkowników oraz zazwyczaj najniższym kosztem przejścia na stronę i pozyskania użytkownika.
  2. Instagram posiada najlepszą pod kątem produktu fitness grupę docelową, pozwala on na stworzenie społeczności i dzielenie się efektami treningu, co zwiększa widoczność marki, chociaż koszt przejścia na stronę jest zazwyczaj wyższy niż w przypadku Facebooka.
  3. Na koniec YouTube, który wprawdzie nie generuje zbyt wielu przejść na stronę i koszt kliknięcia jest tutaj bardzo wysoki, jednak w dobie przeniesienia się treningów fitness do internetu jest to bardzo ważny kanał wizerunkowy. Liczba wyświetleń w kampanii YouTube jak widać poniżej jest ograniczona praktycznie tylko budżetem, a szerokie możliwości kierowania, możliwość ponownego dotarcia do osób oglądających filmy oraz budowanie sekwencji reklamowych mogą okazać się kluczowe w zwiększaniu świadomości marki na rynku i dotarcia do potencjalnych klientów. Możemy również wykorzystywać kampanie Google Display Network w celu aktywizacji wszystkich użytkowników i zwiększania ruchu na stronie. 

W ramach działań na stronie możemy również wykorzystywać Marketing Automation komplementarnie do aktywizacji użytkowników aplikacji mobilnej. Wiele systemów MA pozwala na łączenie działań w aplikacji z działaniami na stronie. Przykładowo może się to odbywać w ten sposób, że w chwili gdy użytkownik dostaje powiadomienie w aplikacji mobilnej, że jego znajomi weszli do wirtualnej szatni po włączeniu komputera dostanie webpush z linkiem do odbywającego się treningu, do którego będzie mógł od razu dołączyć. Tutaj również nie ma ograniczeń jeśli chodzi o wykorzystanie MA do aktywizacji istniejących klientów i na tego typu stronach są one koniecznością. 

Bardzo ciekawi nas Twoje zdanie i ocena naszego pomysłu.  Daj znać w komentarzach, lub skontaktuj się bezpośrednio:

/Powyższy pomysł to koncept agencji Autentika, która specjalizuje się w budowie cyfrowych produktów z obszaru web, mobile i e-commerce. Czuj się swobodnie, chcąc wykorzystać jego elementy w swoich projektach.”

Jak uniknąć 7 najczęstszych błędów przy projektowaniu aplikacji mobilnej?

Minimalizm, intuicyjność, funkcjonalność – tym powinna charakteryzować się dobra aplikacja mobilna. Inspirację można czerpać z działań największych marek. Weźmy chociażby Facebook, Google lub Microsoft. Łatwo zauważyć, że firmy te dzielą swoje rozwiązania na mniejsze aplikacje, z których każda ma jasno sprecyzowany cel. Sam YouTube to cztery osobne aplikacje w systemie iOS: aplikacja główna, dla dzieci, do muzyki (Music) oraz dla twórców (Studio). Jak pokazują ich doświadczenia, to podejście całkiem nieźle się sprawdza.  

Zbudowanie idealnej aplikacji mobilnej nie jest jednak proste. Na tej drodze stoi wiele pułapek, w które wpadamy przy projektowaniu poszczególnych rozwiązań. Co warto zrobić, aby ich uniknąć? 


1. Usuń zbędne funkcje

To naturalne, że pokusa dodawania kolejnych funkcji jest ogromna. Lubimy wymyślać nowe rzeczy, tworzyć innowacyjne produkty i za każdym razem zadziwiać użytkowników. Jednak w przypadku aplikacji mobilnych mniej oznacza więcej. Dlatego – bez zbędnych sentymentów – warto na każdym etapie prac eliminować funkcje, które nie są konieczne do sprawnego działania. 

Znalezienie złotego środka nie jest proste, ale zwykle okazuje się dużo bardziej opłacalne od generowania niepotrzebnych, skomplikowanych rozwiązań. Lepiej jest bowiem szybko poddać swój pomysł ocenie użytkowników i dopiero na podstawie ich doświadczeń dodać kolejne elementy. Zasypanie odbiorców nadmiarem opcji może ich przytłoczyć i zniechęcić do korzystania z naszej aplikacji. Warto pamiętać – odbudowanie reputacji jest dużo trudniejsze niż zaskoczenie użytkowników aktualizacją, w której znajdzie się funkcja, o którą prosili.   

  
2. Nie komplikuj architektury informacji

Odbiorcy zawsze oczekują, że znajdą potrzebną im informację w możliwie najkrótszym czasie. Dlatego dobrze zaprojektowana architektura treści to duża sztuka, na którą składa się symbioza wielu elementów – organizacji, nazewnictwa, nawigacji oraz wyszukiwania. Ich połączenie sprawia, że użytkownicy intuicyjnie trafiają do określonego celu. 

Ułatwienie im tego zadania powinno stać się jednym z naszych priorytetów. Treści powinny być tak rozmieszczone, aby odbiorca poruszał się po nich niemal automatycznie. Jeśli na którymś etapie poczuje się jak poszukiwacz ukrytych skarbów, z dużym prawdopodobieństwem zrazi się do korzystania z naszej aplikacji. 


3. Nie ignoruj gotowych rozwiązań

Ten punkt ściśle łączy się z poprzednim, a jego clou zawiera się w stwierdzeniu: “nie wyważaj otwartych drzwi”. Standardy wzorców nawigacji, jak również wyglądu popularnych ikon czy kontrolek były tworzone przez lata i są wynikiem wielu testów, a użytkownicy zdążyli się do nich przyzwyczaić. Ba! Wręcz oczekują, że znajdą je także w Twojej aplikacji.

W tym przypadku puszczenie wodzy fantazji i zaproponowanie własnych, unikalnych rozwiązań można porównać do umieszczenia w treści elementów obcego języka. Niby można się ich nauczyć, ale po co tracić swój cenny czas?  


4. Dostosuj projekt do systemu operacyjnego 

Systemy iOS i Android różnią się od siebie wieloma szczegółami, które mają znaczenie dla użytkowników przyzwyczajonych do konkretnej platformy. Mowa tu o wyglądzie pojedynczych elementów interfejsu czy obsługiwanych gestach. Dlatego tworzenie jednej “uniwersalnej” wersji w większości przypadków mija się z celem. To, co dobrze działa w systemie iOS, może być mylące dla użytkowników platformy Android. I na odwrót. 

Decydowanie się wyłącznie na jeden system także nie jest dobrym rozwiązaniem. Multiplatformowość to dzisiaj standard. 


5. Projektuj dla użytkowników — nie dla siebie

Kim jest osoba, dla której projektujemy? Czym się charakteryzuje? Jakie ma problemy, które chcemy rozwiązać? W jakich sytuacjach będzie używać naszej aplikacji? Te pytania należy sobie zadać już na samym początku całego procesu. Dlaczego? Ponieważ konkretne dane pozwolą nam trzymać się jasno określonej ścieżki i… powstrzymać się przed pokusą dodawania czegoś od siebie. 

Zapominanie o grupie docelowej – jej potrzebach, preferencjach i przyzwyczajeniach – jest bowiem dużym błędem. Nasze wyobrażenia nierzadko mijają z tym, czego faktycznie oczekują użytkownicy. Coś, co dla nas i całego zespołu wydaje się oczywiste i funkcjonalne, może zupełnie nie sprawdzać się w przypadku osób, do których kierujemy produkt. Dokładna analiza tego, kim jest odbiorca i w jakim kontekście będzie korzystał z danej funkcji, pozwoli stworzyć rozwiązania maksymalnie intuicyjne w obsłudze. 


6. Weź pod uwagę, co mówią inni

Wypuszczenie aplikacji mobilnej to dopiero początek drogi. Na rynku codziennie pojawiają się tysiące nowych produktów, dlatego ciągłe udoskonalenia są niezbędne. W tym procesie dużą rolę odgrywają informacje zwrotne od użytkowników. Warto wziąć pod uwagę pytania, jakie zadają, a także opracować sprawny system rozwiązywania problemów. 

Zetknięcie z krytycznymi ocenami funkcji, która wydawała nam się odkrywcza i przełomowa, może być bolesne. W tej grze liczy się jednak elastyczność. Może się bowiem okazać, że odbiorcy sami wskażą nam kierunek, którym powinniśmy podążać, a dzięki temu lepiej odpowiedzieć na ich potrzeby. 


7. Przyjmij realistyczny termin 

Twórcy aplikacji mobilnych wiedzą, że ich budowa zajmuje sporo czasu – klienci oczekują natomiast jak najszybszej realizacji. Jak pogodzić te dwie kwestie? Kluczem do sukcesu jest racjonalny kompromis, który zakłada sprawną pracę, ale bez pomijania ważnych elementów procesu, na przykład dokładnego testowania. 

W kwestii terminów niezbędny jest zdrowy rozsądek obu stron. Nie da się bowiem przewidzieć wszystkich problemów czy wyzwań, z którymi będziemy musieli się zmierzyć. Nie ma też nic gorszego niż aplikacja, która w dniu premiery wymaga solidnego dopracowania lub ma poważne błędy. 

Podsumowanie

Jak łatwo się domyślić, repertuar pułapek, które warto omijać, jest dużo bogatszy. W grę wchodzą przecież dodatkowo kwestie budżetu, marketingu czy braku wyznaczonych celów, dzięki którym dowiemy się, czy nasz pomysł odniósł sukces. Dlatego jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat tworzenia aplikacji mobilnych, skontaktuj się z nami. Chętnie porozmawiamy o Twoim projekcie. 

Z dobrego na lepsze, czyli jak poprawiliśmy naszą stronę

Szybkość działania serwisu to jeden z najważniejszych czynników kształtujących tzw. doświadczenie użytkownika (ang. user experience). W Autentice na bieżąco śledzimy trendy i wytyczne Google z myślą o naszych klientach. No i cóż… grzechem było nie skorzystać na własnym podwórku. Dlatego niedawno znaleźliśmy czas, by zoptymalizować również witryny autentika.pl.

To nie tak, że szewc bez butów chodzi. Pod względem wydajności nasza strona była całkiem niezła. Ale jeśli coś może być jeszcze lepsze, dlaczego by nad tym nie popracować? Szczególnie gdy w stawce znajdują się: wyższe wyniki SEO, większa konwersja, poprawa UX czy niższy współczynnik odrzuceń. 

W przypadku autentika.pl musieliśmy się zmierzyć z trzema, a właściwie czterema wyzwaniami.

Pierwszym z nich był zbyt długi TTFB, czyli czas reakcji serwera. Wynosił on ok. 150-200 ms. Drugim priorytetem było wyeliminowanie kodu JavaScript i CSS, który blokował renderowanie. Kolejna sprawa to duża ilość danych przy pobieraniu strony HTTP/1.1. No i na koniec – sam WordPress. 

Aby uporać się z tymi problemami, wdrożyliśmy najlepsze praktyki web performance, a wśród nich m.in.:

  • Refaktoring frontu z użyciem frameworka Vue – mówiąc po ludzku, przepisaliśmy cały frontend serwisu, zostawiając w niezmienionej formie warstwę wizualną.
  • Ładowanie z użyciem HTTP/2 Push – więcej na ten temat przeczytacie w artykule Grzegorza: HTML Preload i HTTP/2 Push w praktyce
  • Zoptymalizowane, progresywne obrazy – teraz obrazki wczytują się szybciej i nie przeszkadzają w poruszaniu się po stronie.
  • Brak blokującego rendering JavaScript i CSS – ogólnie rzecz ujmując, posprzątaliśmy kod, dzięki czemu zyskaliśmy na wydajności i szybkości działania strony.
  • Mocna optymalizacja ładowania fontów – to nadaje się na osobny artykuł, ale najważniejsze, że nowe metody znacząco przyspieszają działanie serwisu!

Jakie wyniki udało nam się osiągnąć? Najważniejsze z nich to: ultraszybkie ładowanie, minimalne oczekiwanie na treść po przeładowaniu, zgodność ze standardem PWA, TTFB ok. 30-60 ms. No i frontend niezależny od backendu – jako wisienka na torcie.

A to wszystko po to, aby dzisiaj nasi użytkownicy mogli się cieszyć naprawdę dobrym, średnim czasem wczytywania strony. Zresztą, sprawdźcie sami 🙂