Epidemia koronawirusa wywróciła życie większości firm do góry nogami. Z dnia na dzień wiele branż musiało radykalnie zmienić model dotychczasowego działania. Maksymalizację zysków zastąpiła obecnie minimalizacja strat, dlatego największe szanse na przetrwanie kryzysu mają ci, którzy najszybciej dostosują się do nowej rzeczywistości. Rzeczywistości, w której nie ma czasu na długie badania, szczegółowe plany i strategie. Narzędzia muszą bowiem zostać wdrożone tu i teraz. 

W obecnej sytuacji biznes siłą rzeczy zwrócił się w kierunku rozwiązań elektronicznych. Ich przewagą nad rozwiązaniami bazującymi na urządzeniach czy sprzęcie jest fakt, że można je wytworzyć i powielić dużo szybciej, koordynując projekt całkowicie zdalnie. 

Szybciej to jednak pojęcie względne. W obu przypadkach mówimy przecież o tygodniach czy nawet miesiącach pracy. A wiadomo, że obliczu koronawirusa każdy dzień jest jednak na wagę złota. Nic więc dziwnego, że wielu przedsiębiorców ma poczucie, że jedyną opcją jest zamknięcie firmy, pożegnanie się z pracownikami i czekanie na lepsze czasy.

My mówimy – spróbuj działać. Bo rozwiązanie problemu może być na wyciągnięcie ręki. Dobrze wiedzą to twórcy idei hackathonów.

Hackathon – prototyp w 24 godziny

Hackathony to w skrócie mówiąc maratony projektowania, w których biorą udział zespoły złożone z programistów, grafików, twórców interfejsów i menedżerów projektów. Tego typu wydarzenia organizowane są na całym świecie przez firmy prywatne, różne  organizacje, a nawet władze państwowe czy lokalne. Ich istotą jest stworzenie prototypu jakiegoś rozwiązania w maksymalnie krótkim czasie – najczęściej w 24 lub 48 godzin.

Hackathony to konkursy, w których chodzi nie tylko o wypracowanie działającego systemu, który będzie można później rozwijać, ale także wyłowienie programistycznych talentów. O tym, że jest to niezwykle skuteczna metoda, może świadczyć fakt, że swoje maratony z chęcią organizują światowi giganci – Coca-Cola, Samsung, McDonald’s, Ford czy Toyota. Niektórzy uczestnicy wychodzą z nich z nagrodą pieniężną oraz… ofertą nowej pracy. 

Co ciekawe, jako użytkownicy nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak często narzędzie, program czy funkcja, z których właśnie korzystamy, powstały na hackathonie. Lubisz oznaczać znajomych pod śmiesznymi memami na Facebooku? Stosujesz nakładki na zdjęcie profilowe? Znasz GroupMe czy Workflow? To tylko niewielka część przykładów zwycięskich projektów, których pierwsze wersje powstały w niecały weekend. 

Zaraz, zaraz, ale jak to się ma do mojej firmy?

W obecnej sytuacji oczywiście nie zachęcamy nikogo do organizowania hackathonu. Chodzi nam bardziej o pokazanie pewnego sposobu myślenia o szukaniu rozwiązań dla bieżących problemów. W maratonach projektowania liczy się bowiem odwaga, pomysł, elastyczność i gotowość do improwizacji. Hackathon ma w sobie coś z zabawy, ale w realnym życiu stawka w grze jest bardzo wysoka – od tego może bowiem zależeć przyszłość naszego biznesu.  

Od czego więc zacząć pracę w trybie hackathonu? Najpierw musimy zidentyfikować i opisać proces, który chcemy usprawnić lub wdrożyć. Może to być cokolwiek, np.:

  • Jak usprawnić obsługę klientów, aby jednego dnia zrealizować więcej zamówień?
  • Jak zoptymalizować pracę zespołu?
  • Jak wdrożyć zamówienia online?

Przy czym należy pamiętać o podstawowej zasadzie. Aby projekt powstał szybko, potrzebne są pewne kompromisy. Gdzie szukać oszczędności (czasowych i finansowych)?:

  • Rozwiązanie nie musi być ani “piękne”, ani zgodne z identyfikacją wizualną firmy. Ma być przede wszystkim funkcjonalne i proste w obsłudze. Na dopracowywanie szczegółów przyjdzie odpowiednia pora.
  • Warto wybrać technologię, która jest w zasięgu naszych możliwości finansowych – nawet tę najtańszą. Chodzi przecież o uruchomienie narzędzia w sytuacji kryzysu.  
  • Dobrze jest maksymalnie zawęzić grono decyzyjne – w ten sposób nie będziemy rozwlekać pracy w czasie. Jakakolwiek decyzja jest lepsza niż trwanie w zawieszeniu. 
  • Na początku należy przetestować rozwiązanie na małej skali odbiorców – w ten sposób sprawdzimy poprawność działania i swoich wstępnych założeń.
  • Wystarczy, że przygotujemy tylko niezbędną, minimalną dokumentację.

Jak to może wyglądać w praktyce? Weźmy za przykład sklep spożywczy, pod którym przez wprowadzenie limitów klientów, tworzą się długie kolejki. Jego właściciele wpadli na pomysł wprowadzenia opcji zakupów z dowozem w obrębie miasta. W takiej sytuacji nie muszą porywać się na wielki e-commerce – swoją rolę w stu procentach spełni prosty sklep online w modelu click and collect z 50 najpopularniejszymi produktami pierwszej potrzeby. 

Idźmy jednak dalej. Pod sklepem stoi paczkomat. Może wystarczy więc złożyć zamówienie, a pracownicy samodzielnie skrócą proces logistyczny, wkładając zamówiony towar do odpowiedniej skrytki? A szafki na plecaki i torby? Dlaczego nie stworzyć z nich wewnętrznego “paczkomatu” do darmowego odbioru zakupów? 

Ciekawym przykładem jest rozwiązanie wprowadzone przez sieć hipermarketów Auchan, które maksymalnie upraszcza proces zakupów online – przez ich prostą stronę można zamówić gotowe zestawy zakupów. Dzięki tej decyzji nie trzeba wdrażać sklepu internetowego, integrować płatności online, wprowadzać towarów, cen i stanów magazynowych. Kompletowanie takich zakupów także można w znaczący sposób zoptymalizować, mamy bowiem ograniczoną listę produktów. Odbiór odbywa się w wybranym sklepie, z płatnością kartą po podaniu wcześniej ustalonego kodu.

Burza mózgów w gronie pracowników pomoże zespołowi wygenerować więcej podobnych pomysłów na przetrwanie trudnego okresu. Niektóre z nich będą nietrafione, ale być może znajdzie się jeden, dzięki któremu firma odniesie zwycięstwo albo przynajmniej zminimalizuje straty.  

A jeśli chcesz wiedzieć więcej o “hackhathonowym” sposobie rozwiązywania problemów, odezwij się do nas. Porozmawiamy o tym, jak już dziś możesz pomóc swojemu biznesowi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *