Obecną sytuację w branży aplikacji mobilnych niektórzy porównują do gorączki złota. Wiele firm oraz startupów już nie zastanawia się, CZY wejść w mobile, ale JAK zbudować aplikację, która przyniesie organizacji maksymalne zyski. Nic dziwnego, skoro w 2020 roku większość odsłon w sieci pochodziła z telefonów komórkowych, a eksperci przewidują, że w kolejnych latach trend ten będzie tylko rosnąć. Podobnie jak czas, który średnio spędzamy na przeglądaniu internetu. Raport Digital 2020 October Global Statshot podaje, że wynosi on już prawie 8 godzin dziennie! Twórcy prześcigają się więc w pomysłach, w jaki sposób część tej uwagi pozyskać dla siebie.
Wartość rynku aplikacji mobilnych
Firma analityczna App Annie szacuje, że w 2021 roku wartość globalnego rynku aplikacji mobilnych osiągnie 6,3 biliona dolarów. Jeśli porównać to do państwowych gospodarek, to kraj o nazwie “Aplikacje” znalazłby się na trzecim miejscu – zaraz po USA i Chinach.
Te liczby rozpalają wyobraźnię i mogą tworzyć wrażenie, że każda aplikacja równa się duży zysk. W rzeczywistości jednak dysproporcje w przychodach generowanych przez tego typu produkty są ogromne. Dla przykładu 200 najpopularniejszych aplikacji przynosi średnio 82 500 dolarów przychodu dziennie, ale top 800 to już około 3 500 dolarów. Mówimy tu o “bestsellerowych” produktach, a przecież istnieje cała masa rozwiązań, które nie przynoszą żadnych zysków.
Nie można więc podać prostej odpowiedzi na pytanie – ile średnio zarabia się na aplikacji mobilnej. Nie zniechęca to jednak firm i startupów, które pragną podbić rynek swoim innowacyjnym rozwiązaniem. Gdzie więc kryją się największe pieniądze i z jakich modeli biznesowych korzystają giganci?
Gry to niekwestionowany lider, jeśli chodzi o zyski
Ta kategoria generuje aż 75% przychodów oraz 33% pobrań wszystkich aplikacji mobilnych. Ale co ciekawe – znaczna większość zysków z gier przypada w udziale zaledwie kilkunastu firmom. O skali ich sukcesu mogą świadczyć liczby dziennych zarobków:
- Fortnite, Epic Games – 1,9 miliona dolarów/dziennie
- Candy Crush Saga, King – 1,3 miliona dolarów/dziennie
- Pokemon Go, Niantic – ponad 2 miliony dolarów/dziennie
Gry w większości można pobrać bezpłatnie, a prawdziwe zyski pochodzą z zakupów wirtualnych dóbr i rozszerzeń oraz wyświetlanych reklam. Rynek gier mobilnych jest jednak mocno konkurencyjny – bez świetnego pomysłu i jeszcze lepszego wykonania (podpartego solidnym marketingiem) nie ma co liczyć na przebicie się do szerokiej świadomości użytkowników.
Aplikacje do gier, które mają na koncie miliony pobrań, tworzone są przez firmy dysponujące ogromnymi budżetami – odbiorcy oczekują więc po nich najwyższej jakości wykonania. Jednak aby tego typu produkty były dochodowe, potrzebują bardzo aktywnych użytkowników, którzy będą do nich wracać przez dłuższy czas. To właśnie dlatego, obok dużych kwot na produkcję, firmy te inwestują też w starannie opracowane strategie marketingowe.
Model subskrypcji
Oprócz zakupów w aplikacji oraz reklam, inną formą zarabiania na aplikacjach mobilnych są subskrypcje. Z tego rozwiązania korzysta Tinder – jedna z najbardziej dochodowych aplikacji na świecie. Wersja podstawowa jest bezpłatna, jednak jeśli chcemy posiadać dodatkowe funkcje (nielimitowane polubienia, superlajki itp.) musimy wykupić rozszerzenie Plus lub Gold.
Bliskim konkurentem Tindera jest Bumble (ponad 55 milionów użytkowników), który reklamuje się hasłem “Więcej niż tylko randki” i pozwala na inicjowanie rozmowy wyłącznie kobietom.Ta aplikacja także oferuje dwie funkcje premium – Bumble Boost (pozwalający zobaczyć, komu się podobasz) oraz Bumble Coins (umożliwiający wysyłkę Super Polubień).
Kto jeszcze wykorzystuje subskrypcje? To m.in. Pandora (aplikacja do słuchania muzyki), Tencent Video i iQiyi (do oglądania filmów). Na osobną uwagę zasługuje także Hotspot Shield – aplikacja umożliwiająca dostęp do sieci prywatnej. Produkt ten odegrał bardzo ważną rolę w trakcie arabskiej wiosny, ponieważ gwarantował ominięcie rządowej cenzury. Obecnie Hotspot Shield należy do czołówki najbardziej dochodowych aplikacji w App Store.
Proste aplikacje też zarabiają
Warto wspomnieć, że zyski przynoszą nie tylko złożone aplikacje, za którymi stoją milionowe budżety. Weźmy chociażby Hooked – aplikację m.in. do czytania historyjek w formie czatu, gdzie zamiast przewracać strony, użytkownicy dotykają ekranu, aby zobaczyć następną wiadomość tekstową. Podobnie jak w przypadku wyżej opisanych rozwiązań, za nielimitowany dostęp do treści należy zapłacić.
Innym przykładem jest niezwykle popularna aplikacja Sweat od trenerki Kayli Itsines. Produkt zapewnia subskrybentom 28-minutowe treningi, plany dietetyczne i filmy o jodze. Obecnie aplikacja generuje aż 100 milionów dolarów przychodu rocznie.
Przyszłość aplikacji nie należy tylko do smartfonów
Dzisiaj ze względu na ogromną penetrację rynku, największy potencjał zarobkowy posiadają aplikacje tworzone na platformy Android i iOS. A co z mniejszymi graczami? Oczywiście, mniej popularne platformy także mogą przynieść zyski, ale twórcy z reguły rozważają je dopiero, gdy aplikacja odniesie sukces na Androidzie lub iOS.
Jednak rynek aplikacji nie należy wyłącznie do smartfonów – w szybkim tempie rośnie bowiem popularność zintegrowanych, inteligentnych urządzeń. Doskonałymi przykładami są telewizory Smart TV, które stanowią podstawową platformę dla Netfliksa i Hulu czy inteligentne głośniki, takie jak Alexa i Google Home. Podobnie rzecz przedstawia się z konsolami do gier oraz smartwatchami.
Przy tych ostatnich warto się na chwilę zatrzymać. Według przewidywań smartwatche osiągną 51% udziału w sprzedaży wszystkich zegarków do 2022 r. Optymalizacja aplikacji pod ich kątem może się więc okazać ważną przewagą konkurencyjną.
Czy warto inwestować w aplikacje mobilne?
Przyglądając się danym na temat wzrostu tego rynku, odpowiedź może być tylko jedna – tak. Mimo przesycenia, nic nie wskazuje na to, aby ten sektor biznesu w najbliższym czasie spowolnił. Inwestorów i twórców słusznie nie zniechęca bariera wejścia w najbardziej dochodowy rodzaj aplikacji – to znaczy w gry. Istnieje bowiem mnóstwo przykładów na to, że duże pieniądze można zarobić na mniej złożonych rozwiązaniach.